Dziękuje.
Panie Marszałku! Wysoka Izbo! Przytoczę szybciutko wypowiedzi dwóch osób, które pracują w hipermarkecie, a właściwie w galerii: Studiuję dziennie, dlatego w tygodniu mogę pracować maksymalnie kilka godzin. Weekendy mam wolne i w niedzielę dorabiam do pensji ok. 300 zł, tyle płacę za pokój - mówi studentka, która pracuje. I druga wypowiedź, młodego człowieka, który mówi, że w weekendy do wypłaty dostaje 600 zł: Mam wielu kolegów z Leska czy Cisnej, gdzie o pracę bardzo ciężko. Rodziców nie stać na to, żeby zapłacić im za studia. Gdyby nie weekendy w galerii, nie mieliby za co się uczyć - mówi student. A więc mamy też drugą stronę medalu, jeżeli chodzi o otwarcie sklepów. Jak widać, nie lobbuję za sklepami, a za miejscami pracy. Dlatego, panie pośle, chciałem pana zapytać o jedną rzecz. Wspomniał pan o małżeństwach pracujących w hipermarkecie. Chciałem zapytać, jaki procent stanowią małżeństwa pracujące w hipermarketach, jeżeli chodzi o ogół pracowników. To pierwsze pytanie.
Drugie pytanie. (Dzwonek) Skoro wspominał pan o tym, że dzisiaj spadają obroty, jeżeli chodzi o handel w niedzielę, to proszę mi odpowiedzieć: Dlaczego te sklepy, w których te spadki są największe, są to duże spadki, nie są zamykane przez właścicieli? Dziękuję bardzo. (Oklaski)