Strona którą oglądasz dotyczy poprzedniej kadencji sejmu. Aktualne informacje znajdziesz tutaj
Oświadczenia.


Poseł Tadeusz Iwiński:

    Panie Marszałku! Wysoki Sejmie! Zmarły wczoraj wieczorem w swoim domu w Johannesburgu, określanym także jako eGoli - miejsce złota, w wieku 95 lat Nelson Mandela, nazywany powszechnie w Afryce Madibą, już dawno stał się symbolem demokratycznego Czarnego Lądu. Swym życiem udowodnił trafność jego ulubionej maksymy, że zawsze wydaje się, iż coś jest niemożliwe, aż stanie się rzeczywistością.

    Wczoraj po południu wróciłem z siedmiomilionowego Johannesburga, największego miasta Republiki Południowej Afryki, gdzie współprzewodniczyłem konferencji zorganizowanej przez Parlamentarne Forum Wspólnoty Rozwoju Afryki Południowej, SADC, obejmujące 15 państw, od Mozambiku po Namibię, i Stowarzyszenie Europejskich Parlamentarzystów z Afryką, AWEPA, na temat roli parlamentarzystów w zapewnianiu większej skuteczności rozwojowej państw.

    Na krótko przed wylotem słyszałem w miejscowej telewizji wypowiedź jednej z córek Mandeli, która powiedziała, że ojciec bohatersko walczy na łożu śmierci. Od września bieżącego roku po powrocie ze szpitala znajdował się on bowiem w domu, choć podłączony do aparatury, pod 24-godzinnym nadzorem lekarzy i opieką trzeciej żony Graçy Machel, poprzednio żony zmarłego prezydenta Mozambiku Samory Machela. Niestety miała rację, podobnie jak pani Machel, która w ubiegłą środę spotkała się z nami, z kierownictwem AWEPA.

    Mandela pochodził z rodziny przywódcy grupy etnicznej, od której nazwy wziął się jego przydomek. W istocie miał na imię Rolihlahla, a imię Nelson nadała mu, gdy miał dziewięć lat, pierwsza nauczycielka, brytyjska misjonarka. Podobnie jak Mahatma Gandhi, który spędził wiele lat wśród społeczności hinduskiej w Afryce Południowej, głównie w Johannesburgu - oglądałem na 50. piętrze tamtejszego Carlton Center, tzw. Top of Africa, najwyższego budynku Czarnego Lądu, niezwykle ciekawą wystawę temu poświęconą - został prawnikiem. Jako jeden z przywódców Afrykańskiego Kongresu Narodowego, African National Congress, stał się symbolem walki z apartheidem, specyficzną odmianą rasizmu, rozwijaną w tym regionie od bardzo dawna, opartą na kalwińskiej doktrynie predestynacji głoszonej przez tzw. Holenderski Kościół Reformowany, i to batalii mającej dużo wspólnego z ideą Gandhiego satyagraha - oporu bez używania przemocy.

    Mandela spędził aż 27 lat w więzieniu, z czego ogromną większość czasu na wyspie Robben niedaleko Kapsztadu. Widać ją z tamtejszej Góry Stołowej. W lutym 1990 r. wyszedł na wolność, ale nie kierowała nim żądza odwetu na autorach i realizatorach polityki segregacji rasowej. Przeciwnie, wraz z liderami rządzącej od 1948 r. Partii Narodowej, zwłaszcza z prezydentem Frederikiem de Klerkiem, inicjował i realizował skomplikowany proces pojednania oraz transformacji w wielorasowym i multietnicznym społeczeństwie. Na przykład w RPA mamy aż 11 języków oficjalnych.

    W pierwszych demokratycznych wyborach w 1994 r. ANC odniosła zdecydowane zwycięstwo, uzyskując ponad 70% głosów. Oznaczało to koniec apartheidu. Mandela został pierwszym czarnoskórym prezydentem Republiki Południowej Afryki, a rok wcześniej (wraz z de Klerkiem) otrzymał Pokojową Nagrodę Nobla.

    Choć nie ma prostych analogii między procesami, które zachodziły w latach 80. i 90. ubiegłego stulecia z jednej strony w Afryce Południowej, a z drugiej nad Wisłą, można dostrzec w nich sporo podobieństw. Sam Mandela akcentował to niejednokrotnie. Mówię też o tym jako przewodniczący polskiej sekcji AWEPA, która jeszcze w okresie, gdy była tu, w parlamencie, pani prof. Zofia Kuratowska, zwracała bardzo uwagę na procesy zachodzące w tamtym regionie.

    Po odejściu na emeryturę, aż do wycofania się przed 9 laty z życia publicznego, Madiba zaangażował się w sprawy społeczne, szczególnie w kampanię walki z AIDS oraz w organizację (między innymi za pośrednictwem specjalnej fundacji jego imienia) projektów edukacyjnych dla dzieci niepełnosprawnych, ale także dla dzieci wyjątkowo uzdolnionych w skali całego Czarnego Lądu, nie tylko RPA. De facto to z inicjatywy Mandeli (i za to otrzymał on zresztą polski Order Uśmiechu) powstał silny ruch międzynarodowy na rzecz znajdowania środków na rozmaite projekty dziecięce. Madiba był laureatem niezliczonych nagród, w tym tak prestiżowych jak im. Andrieja Sacharowa, Brunona Kreisky’ego, amerykańskiego tygodnika ˝Time˝ oraz, kilka lat temu, im. Bronisława Geremka.

    Nelson Mandela, żeby podsumować to, panie marszałku, mawiał o sobie, że nie jest ˝ani świętym, ani prorokiem˝, i ubolewał, że niekiedy prezentuje się go jako pół-Boga, a przecież popełniał wiele błędów. Bez wątpienia jednak był tym, kim Abraham Lincoln dla Ameryki Północnej, Simon Bolivar dla Ameryki Łacińskiej, a zwłaszcza (Dzwonek) dla mnie Mahatma Gandhi dla Indii. Wyzwolicielem. Od wielu lat na arenie międzynarodowej, szczególnie w Afryce, obchodzi się dzień 18 lipca (to data urodzin Madiby) jako tzw. Dzień Mandeli - dla upamiętnienia walki o ideały praw człowieka oraz pojednania narodowego. Nie ulega wątpliwości, że po jego śmierci ten dzień nabiera jeszcze większego znaczenia. Dziękuję bardzo. (Oklaski)



Poseł Tadeusz Iwiński - Oświadczenie z dnia 06 grudnia 2013 roku.


119 wyświetleń