Strona którą oglądasz dotyczy poprzedniej kadencji sejmu. Aktualne informacje znajdziesz tutaj

5 punkt porządku dziennego:


Sprawozdanie Komisji Administracji i Cyfryzacji o poselskim projekcie ustawy o zmianie ustawy o dostępie do informacji publicznej (druki nr 1331 i 1596).


Poseł Artur Górski:

    Panie Marszałku! Wysoki Sejmie! Mam zaszczyt przedstawić stanowisko Klubu Parlamentarnego Prawo i Sprawiedliwość wobec przedstawionego w wyniku prac komisji i podkomisji projektu ustawy o zmianie ustawy o dostępie do informacji publicznej, druk nr 1331.

    Procedowany projekt przede wszystkim określa sposób uruchomienia i prowadzenia centralnego repozytorium informacji publicznej, które ma być powszechnie dostępne w sieci teleinformatycznej. Nakłada też na podmioty obowiązek przekazywania informacji publicznej do centralnego repozytorium w celu jego dodatkowego udostępnienia.

    Pozornie słuszny projekt, który ma ułatwiać obywatelom i firmom dostęp do informacji publicznej, rodzi jednak kilka pytań i wątpliwości. Choć jest to nieduża nowelizacja, rodziła się w bólach. W toku prac nad projektem legislatorzy wielokrotnie wskazywali na niejasność proponowanych przepisów. Na bieżąco musieliśmy wyjaśniać intencje projektodawców, odpowiadać na pytanie, co autorzy projektu mieli na myśli, konstruując konkretne zapisy. My sobie to wyjaśniliśmy. Tam gdzie było to możliwe, doprecyzowaliśmy zapisy. Ja jednak nie jestem do końca przekonany, czy procedowany projekt, gdy stanie się prawem, nie będzie stwarzał problemów podmiotom, które będą zobowiązane stosować zawartą w nim regulację.

    Projekt stwierdza, że minister właściwy do spraw informatyzacji prowadzi centralne repozytorium, ale oczywiście przewiduje możliwość zlecenia wyspecjalizowanym podmiotom czynności związanych z prowadzeniem centralnego repozytorium, czyli zarobi jakiś podmiot komercyjny za wykonane zadanie zlecone przez administrację rządową. Jednak nie udało mi się w toku prac podkomisji i komisji dowiedzieć, ile podmiotów w Polsce jest tak wyspecjalizowanych, że spełnia kryteria niezbędne do prowadzenia centralnego repozytorium. Nie dowiedziałem się także, ile będzie kosztowała Skarb Państwa miesięczna obsługa centralnego repozytorium, usługi serwisowe i konserwacyjne. Owszem, mówiono, co zresztą można przeczytać w uzasadnieniu do projektu, że szacowany łączny koszt utrzymania strony głównej Biuletynu Informacji Publicznej oraz Systemu Scentralizowanego Dostępu do Informacji Publicznej wyniesie 450 tys. zł, ale nie wiadomo, ile z tych środków publicznych na co konkretnie będzie wydatkowanych, ile trafi do kieszeni właścicieli prywatnej firmy zarządzającej centralnym repozytorium.

    Mam jeszcze jedną poważną wątpliwość. Ona pojawiła się po ostatnim posiedzeniu podkomisji, kiedy wprowadziliśmy poprawkę wyłączającą Ministerstwo Sprawiedliwości z obowiązku przekazywania do centralnego repozytorium m.in. centralnej bazy danych ksiąg wieczystych, danych Krajowego Rejestru Sądowego, rejestru spółek czy rejestru zastawów. Przedstawiciel Ministerstwa Sprawiedliwości argumentował, że - cytuję - ˝byłoby to zdublowaniem reżimów dostępu do informacji publicznej˝, a poza tym MS byłoby zobligowane do przekazywania do centralnego repozytorium każdej zmiany, która pojawiłaby się w zasobach informacyjnych, co byłoby pracochłonne. A przecież idea tego projektu jest właśnie taka, że dubluje się możliwość pozyskiwania informacji publicznej i każdy podmiot będzie musiał aktualizować bazy danych. Zatem albo jest to bez sensu - jak twierdzi Ministerstwo Sprawiedliwości - albo ustawę należałoby stosować konsekwentnie w odniesieniu do wszystkich podmiotów publicznych. Przede wszystkim jednak jak to się stało, że ten problem pojawił się na tym etapie prac legislacyjnych?

    Wiem jedno - argumenty podane przez przedstawicieli Ministerstwa Sprawiedliwości, aby część danych wyłączyć z obowiązku przekazywania do centralnego repozytorium, mogłoby podać wiele innych urzędów. Jednak inne resorty nie miały wglądu do tego projektu wcześniej, bo ten ewidentnie rządowy projekt został złożony jako projekt poselski - posłów PO. Dlaczego tak się stało? Czy chodziło o pośpiech, bo trzeba wydać unijne pieniądze w określonym terminie, aby ich nie stracić? Dlaczego projekt wypadł z posiedzenia Sejmu, później się nie pojawiał, nie było go przez miesiąc? Jaki był powód takiego opóźnienia? Tutaj słyszeliśmy, że były jakieś następne konsultacje, jakieś następne przemyślenia, po czym jest jakaś jedna dodatkowa poprawka. Szkoda, że nie została ona zaprezentowana.

    Reasumując, szczerze powiedziawszy, wcale nie jestem pewien, czy proponowane rozwiązania, które mają ułatwić ludziom - szczególnie przedstawicielom biznesu - dostęp do informacji publicznej, spełnią swoje zadanie. Czy nie jest to taka sztuka dla sztuki - prosty sposób na wydanie unijnych pieniędzy, a później na transferowanie środków budżetowych, publicznych, na konta prywatnych podmiotów? I czy zastanawiano się nad tym, że wobec dziury budżetowej te roczne wydatki na utrzymanie projektowanego przedsięwzięcia przez kolejne lata będą dodatkowym obciążeniem dla budżetu? Gdzie są te oszczędności dla urzędów po wprowadzeniu centralnego repozytorium informacji publicznej, o których mówił sprawozdawca projektu? Ja ich nie dostrzegam.

    To wszystko skłania mnie do wstrzymania się przy głosowaniu nad tym projektem i takie głosowanie będę rekomendował mojemu klubowi. Dziękuję. (Oklaski)



Poseł Artur Górski - Wystąpienie z dnia 25 września 2013 roku.


138 wyświetleń

Zobacz także: