Strona którą oglądasz dotyczy poprzedniej kadencji sejmu. Aktualne informacje znajdziesz tutaj

17 punkt porządku dziennego:


Pierwsze czytanie przedstawionego przez Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej projektu ustawy o współdziałaniu w samorządzie terytorialnym na rzecz rozwoju lokalnego i regionalnego oraz o zmianie niektórych ustaw (druk nr 1699).


Poseł Edward Siarka:

    Pani Marszałek! Panie Ministrze! Wysoki Sejmie! W imieniu klubu Solidarna Polska mam zaszczyt przedstawić nasze stanowisko wobec prezydenckiego projektu ustawy o współdziałaniu w samorządzie terytorialnym na rzecz rozwoju lokalnego i regionalnego oraz o zmianie niektórych innych ustaw. Należę do pokolenia osób, które miały szczęście budować podstawy samorządu gminnego od podstaw, od roku 1990. Kiedy w 1990 r. Sejm Rzeczypospolitej Polskiej na progu zmian ustrojowych przyjął ustawę o samorządzie gminnym, zdaliśmy sobie sprawę z tego, że jest to początek autentycznych zmian oczekiwanych przez całe społeczeństwo. Po latach można powiedzieć, że reforma samorządowa była czy jest jedyną, która na przestrzeni lat jest oceniana pozytywnie przez wszystkich, niezależnie od orientacji politycznej. Po latach wiemy też, że to samorząd i zaangażowanie ludzi go tworzących zmieniły obraz Polski, zwłaszcza Polski prowincjonalnej.

    Z czasem kolejne ekipy rządzące postanowiły jednak stopniowo zaciskać pętlę kompetencyjną i finansową na szyi samorządowej. Dziś samorządy w Polsce nie mogą swobodnie oddychać, przygniecione nadzorami, kolejnymi zadaniami przekazywanymi na szczebel gminny bez środków finansowych, wciągane w rozgrywki polityczne, zaskakiwane zmianami prawa.

    Samorządy w Polsce oczekują dziś na nowe spojrzenie w dziedzinie finansowania zadań. Samorządy oczekują dziś nowej ustawy o finansowaniu zadań własnych. Tymczasem przekazany do dyskusji projekt temat ten odsuwa, proponując rewolucję w postaci ciągłej debaty. Projektodawca wyszedł z założenia, że brakuje nam debat i proponuje powołanie do życia stowarzyszeń aktywności lokalnej czy zespołów międzysamorządowych. W uzasadnieniu projektu znajdujemy takie oto zdanie: ˝Obowiązujące obecnie przepisy w niewielkim stopniu uwzględniają udział mieszkańców w procesach decyzyjnych toczących się w organach jednostek samorządu terytorialnego˝. Z tak postawioną tezą nie można się zgodzić. Nigdy jako radny czy wójt nie podejmowałem decyzji bez konsultacji. One były podstawą moich decyzji i były przewidziane w statutach czy innych uchwałach. Mogę powiedzieć dzisiaj, że nie znam w swoim rejonie żadnego wójta, burmistrza czy prezydenta, który przynajmniej dwa razy do roku nie konsultowałby w każdej wsi budżetu gminy. Jak nie konsultować spraw budowy dróg, wodociągów, kanalizacji czy innej infrastruktury, która przebiega na prywatnych gruntach? Takiej sytuacji po prostu sobie nie wyobrażam. Mogą to sobie wyobrazić oczywiście biurokraci, którym wydaje się, że wszystko musi być zapisane, opisane w procedurach. Nie, nic nie musi tak być opisane. Dobre praktyki, które obowiązują w terenie, naprawdę w poważnym stopniu ułatwiają ludziom życie.

    Już widzę, jak chętnie tworzone są nowe byty w postaci stowarzyszeń, których członkowie godzinami w swoim gronie omawiają problemy mieszkańców. Raczej zakładam, że tak się stanie, że będą załatwiali swoje sprawy, nie zawsze w interesie społeczności lokalnej i często nie licząc się z kosztami.

    Ryzyko związane z tą propozycją polega na tym, że tam, gdzie nie powstaną stowarzyszenia, aktywności lokalnej właściwie nie będzie, bo debata publiczna nie potrzebuje biurokratycznych ograniczeń, protokołów, sprawozdań, zawiadomień i różnego rodzaju procedur. I znów przybędzie kilka stanowisk w nadzorze wojewodów, bo będzie badany ˝wzorzec kontroli legalności uchwał organów jednostek samorządu terytorialnego regulujących funkcjonowanie poszczególnych ustawowo umocowanych form udziału mieszkańców˝. Co ciekawe, w konsultacjach będą mogły uczestniczyć osoby niebędące mieszkańcami lub tzw. inne podmioty. Łatwo mogę sobie wyobrazić taką sytuację, że do małej miejscowości na zebranie wiejskie przyjeżdżają dwa autobusy z osobami z wnioskiem w sprawie konieczności budowy w niej czy na jej obrzeżach np. wiatraków.

    Trudno, ale troska o szerokie konsultacje w projekcie ustawy kłóci się ze stwierdzeniem z uzasadnienia projektu ustawy, iż w dzisiejszym samorządzie coraz więcej miejsca jest na podejście biznesowe. Cóż, nie mogę się zgodzić z takim stwierdzeniem. A gdzie troska o człowieka, gdzie troska o tego człowieka, który jeszcze się nie urodził, o ucznia, o pracującego, o emeryta, o tego, który być może jest w przeddzień swojej śmierci? Tego w projekcie brakuje.

    Czy na pewno jesteśmy już gotowi, by serwować naszym samorządom opracowania i propozycje - bo tak zapisano w uzasadnieniu - Międzynarodowego Funduszu Walutowego czy Banku Światowego? Czy to naprawdę są wzorce właściwe dla naszego społeczeństwa, skoro mamy historię, naprawdę piękną kartę polskiego samorządu i z okresu międzywojennego, i wcześniejszego?

    Od wielu lat samorządy domagały się akceptacji i zgody na przeprowadzanie referendum, na przykład w sprawie opodatkowania za śmieci. Napotykały opór. Przedłożony projekt przedkłada zmiany do ustawy z września 2000 r. o referendum lokalnym. Wydaje się, że ten cel jest szlachetny, ale po analizie propozycji zmiany kryteriów ważności referendum wyłania się z zapisu bieżąca polityka i interes rządzących. W projekcie proponuje się zniesienie progu frekwencji. Obecnie referendum jest wiążące, jeżeli wzięło w nim udział co najmniej 30% uprawnionych do głosowania. Teraz referendum ma być ważne niezależnie od ilości osób w nim uczestniczących, z jednym wyjątkiem. Referendum w sprawie odwołania wójta, burmistrza czy prezydenta miasta wybranego w wyborach bezpośrednich będzie ważne, jeżeli weźmie w nim udział nie mniej osób, niż wzięło udział w wyborze tego organu. Ta propozycja projektu idzie dokładnie w poprzek oczekiwań wielu społeczności lokalnych i powoduje, że odwołanie wójta, burmistrza czy prezydenta, nawet bardzo skompromitowanego, będzie właściwie niemożliwe. Ten zapis jest ewidentnie odpowiedzią polityczną na obecne problemy Platformy Obywatelskiej związane z odwołaniem prezydent Warszawy. Bezpośrednie wybory wójta, burmistrza i prezydenta, wprowadzone w 2002 r., wzmocniły ich pozycję i w wielu wypadkach usprawniły zarządzanie, i to zarządzanie jest dobrze oceniane. Niemniej Sejm nie powinien się pozbywać instrumentu, który daje możliwość odwołania wójta w przypadku skrajnego nieprzestrzegania zasady działania na rzecz dobra wspólnego.

    Reasumując, przedłożony projekt w ocenie mojego klubu nie przysłuży się sprawie sprawnego zarządzania samorządami i łagodzeniu konfliktów lokalnych. Przeciwnie, sprowadzi samorząd do roli chłopca do bicia, spowoduje oczekiwania, którym nie będzie on w stanie sprostać z powodu barier biurokratycznych i finansowych. Składam w imieniu naszego klubu wniosek o odrzucenie projektu w pierwszym czytaniu. Dziękuję, pani marszałek.



Poseł Edward Siarka - Wystąpienie z dnia 26 września 2013 roku.


126 wyświetleń