Pani Marszałkini! Pani Minister! Proszę o odpowiedź nie ustną, ale na piśmie, bo ona wymaga rachunków. Co prawda ja te rachunki szybko przerobiłem na takim sprzęcie, ale wolałbym mieć te dane jednak od państwa. Wracam do mojego wystąpienia klubowego. Proszę, ilu nauczycieli, uwzględniając wymogi kwalifikacyjne, a więc nie takich z łapanki, tylko takich, którzy spełniają wymogi kwalifikacyjne zapisane w ustawach i w rozporządzeniach, będziemy potrzebowali w 2014 r., żebyśmy godnie te dzieci do szkoły przyjęli? To jest jedno pytanie.
I drugie pytanie. My w Prusach lubimy liczby. Ile autobusów będzie trzeba kupić, żeby te dzieci przywieźć do szkół? Ostatnio byłem w woj. dolnośląskim, gdzie autobusy potrafią nie przyjechać, bo śnieg spadł. A my za chwilę mamy przewieźć 300 tys. dzieci. Oczywiście nie wszystkie muszą jechać autobusami. Rozumiem, że gimnazjalista, licealista może poczekać, ale sześciolatek nie bardzo, kiedy jest szaruga. No może mu się czytanka przypomni, jak na tym przystanku podczas deszczu stoi w kapturku i czeka na autobus, który i tak nie przyjedzie. Dziękuję. (Oklaski)