Strona którą oglądasz dotyczy poprzedniej kadencji sejmu. Aktualne informacje znajdziesz tutaj
Oświadczenia.


Poseł Tadeusz Iwiński:

    Panie Marszałku! Wysoki Sejmie! Najbliższe wybory ogólnopolskie odbędą się za półtora roku, w czerwcu 2014 r. Będą to nad Wisłą trzecie z kolei po roku 2004 i 2009 wybory do Parlamentu Europejskiego, w którym nasz kraj jest obecnie reprezentowany przez 51 deputowanych. Nadszedł więc najwyższy czas, aby zmienić dotychczasową ordynację wyborczą do tej instytucji, która według mego najgłębszego przekonania, o czym mówiłem wielokrotnie w minionych latach, również z trybuny sejmowej, jest sprzeczna z Konstytucją RP, zwłaszcza z jej art. 32. Gwarantuje on bowiem, że wszyscy są wobec prawa równi. Cytuję: Nikt nie może być dyskryminowany w życiu politycznym, społecznym lub gospodarczym z jakiejkolwiek przyczyny. Mówię też o tym jako członek Komisji Konstytucyjnej Zgromadzenia Narodowego w latach 1993-1997, która przygotowała projekt uchwalonej później w referendum ustawy zasadniczej.

    Obecnie obowiązująca ordynacja, pochodząca ze stycznia 2004 r., przeciwko której głosowałem, choć przyjęto ją w okresie rządów SLD, jest kuriozalna z jednego, ale zasadniczego powodu. Czy ktoś z państwa może sobie wyobrazić wybory do rady miasta, powiatu, sejmiku wojewódzkiego, nie mówiąc o wyborach do Sejmu, w których nie wiadomo, ile mandatów jest do zdobycia w danym okręgu, albo nawet tego, czy w ogóle będą tam jakiekolwiek mandaty? Ten ostatni przypadek był bliski urzeczywistnienia w pierwszych wyborach do Parlamentu Europejskiego w okręgu kujawsko-pomorskim, na który z punktu widzenia demograficznego powinny przypadać trzy mandaty, a ostatecznie przydzielono tylko jeden, i to ostatni, z piętnastu, jakie wówczas uzyskała Platforma Obywatelska.

    Generalnie zaś z tego powodu mieszkańcy jednych części Polski, np. województw śląskiego, dolnośląskiego, małopolskiego czy wielkopolskiego, są nadreprezentowani, a innych, np. podlaskiego, podkarpackiego czy warmińsko-mazurskiego - niedoreprezentowani. Tymczasem nie można karać obywateli za taką czy inną frekwencję wyborczą - w dużych miastach i zurbanizowanych regionach jest ona wyraźnie wyższa niż w pozostałych - bo fundamentem demokracji jest wolność, w tym swoboda udziału w głosowaniu, ani tym bardziej za to, iż populacja pewnych okręgów jest niższa.

    W 21 spośród 27 państw Unii Europejskiej, nawet o tak dużej liczbie ludności, jak Niemcy - 84 mln, albo też Hiszpania - 44 mln, obowiązującym rozwiązaniem jest jeden ogólnokrajowy okręg wyborczy. W pozostałych państwach jest ich kilka, np. we Włoszech 5, a we Francji 7, ale zawsze o określonej liczbie mandatów rozdzielanych proporcjonalnie.

    W Polsce, nie wiadomo dlaczego, mamy aż 13 okręgów wyborczych, woluntarystycznie dobieranych, z nader zróżnicowaną populacją. Od minimalnie większych od 2 mln na Lubelszczyźnie i Podkarpaciu do prawie 5 mln na Śląsku i łącznie w Małopolsce oraz w woj. świętokrzyskim. Prawdziwie absurdalne jest także to, iż nie ma w nich do podziału konkretnej liczby mandatów. W praktyce oznacza to, że po rozdzieleniu na szczeblu ogólnokrajowym całej puli mandatów między komitety wyborcze, które przekraczają wymagany próg 5% głosów, mandaty w ramach poszczególnych komitetów przyznaje się kandydującym nie np. według procentu uzyskanych głosów, co od biedy byłoby do przyjęcia, lecz ich bezwzględnej liczby. To nie tylko faworyzuje najludniejsze okręgi. Przyjęty system podziału mandatów na poszczególne okręgi wyborcze w sposób oczywisty narusza zasadę materialnej równości wyborczej. Ta zasada oznacza bowiem spełnienie wymogu, że każdy głos ma taką samą wagę, a tak przecież nie jest. Mieszkaniec Katowic, Wrocławia, Poznania czy Krakowa ma dwukrotnie większą szansę na wybór swojego eurodeputowanego niż mieszkaniec Białegostoku, Rzeszowa, Olsztyna czy Lublina.

    Ten krytyczny punkt widzenia podziela wielu polskich wybitnych prawników. Taki stan rzeczy jest niedopuszczalny i przeciw niemu słusznie protestowały przed ostatnimi wyborami do Parlamentu Europejskiego niektóre organizacje pozarządowe, np. Stowarzyszenie ˝Suwalszczyzna˝, domagając się od rzecznika praw obywatelskich skierowania tej ustawy do Trybunału Konstytucyjnego. Szkoda, że tak się nie stało. Niedawna ekspertyza Instytutu Spraw Publicznych, związanego przecież pośrednio z Platformą, jest miażdżąca dla tej ordynacji.

    Zmiany trzeba dokonać teraz. Główna odpowiedzialność w tej mierze ze względu na układ sił w parlamencie spoczywa na Platformie Obywatelskiej. Pewna część obecnych eurodeputowanych z pewnością będzie temu przeciwna, ale chodzi przecież o aspekt konstytucyjny, a w sumie liczba mandatów rozdzielanych między poszczególne komitety wyborcze się nie zmieni, zmieni się jedynie wewnątrz komitetów.

    W praktyce możliwe są dwa rozwiązania. To typowe i dominujące w Unii, czyli Polska jako jeden okręg wyborczy, ale zasadniczym warunkiem powinny być listy otwarte, analogicznie do wyborów do Sejmu w 1991 r., a nie zamknięte. W ten sposób obywatele mają zagwarantowaną podmiotowość. Nie jesteśmy Hiszpanią, gdzie mamy do czynienia z partyjnymi listami zamkniętymi, wyborcy nie mogą głosować na konkretnych kandydatów, ale nad Ebro takie nietypowe rozstrzygnięcie zawarowane jest też w wyborach parlamentarnych, a więc to zupełnie inna sytuacja. (Dzwonek)

    Panie marszałku, chciałbym dokończyć ze względu na wagę sprawy.

    Drugie rozwiązanie to kilka dużych okręgów, jak we Francji czy w Italii, z ustaloną proporcjonalnie do liczby ludności liczbą mandatów i oczywiście także z listami otwartymi.

    Oskar Wilde pisał, że gdy popełnia się błędy, mówi się chętnie i zbiera się doświadczenie. Otóż doświadczeń zebraliśmy bardzo dużo i nie ma na co czekać. W ostatnim czasie wydawało się, że rozpoczęła się dyskusja nad zmianą tej ordynacji, ale premier Donald Tusk arbitralnie przekreślił ją jedną wypowiedzią w minionym tygodniu. Otóż, chcę zaakcentować, że żadne formalne czy nieformalne porozumienie, np. między PO a PSL, poprzednie czy być może niedawne, wynikające ze zmiany personalnej podjętej na kongresie ludowców, nie może stać wyżej niż zapisy ustawy zasadniczej.

    Dlatego apeluję do pani marszałek i do Prezydium Sejmu o pilne podjęcie prac nad zmiana Ordynacji wyborczej do Parlamentu Europejskiego w kierunku doprowadzenia do jej zgodności z ustawą zasadniczą. Jest jeszcze na to czas, ale nie ma go już za wiele. Żałuję też, że mimo tylu uzasadnionych krytyk w minionych latach absurdalne status quo w tej mierze do tej pory się utrzymuje. Dziękuję bardzo.



Poseł Tadeusz Iwiński - Oświadczenie z dnia 13 grudnia 2012 roku.


179 wyświetleń