Pani Marszałek! Wysoka Izbo! To nie jest, panie pośle, żadna wojna. To jest debata, w której tak na dobrą sprawę lewa strona sceny politycznej jest za liberalizacją aborcji, a prawa strona jest za zakazaniem aborcji. Prawie wszyscy na tej sali są zdecydowani. Prawie wszyscy, bo jest taka formacja jak Platforma Obywatelska, która - ustami Donalda Tuska na kongresie kobiet - kiedy trzeba mówi to, co kobiety chcą usłyszeć. (Oklaski) Mówi wtedy o in vitro, o związkach partnerskich, jak również o liberalizacji m.in. aborcji. (Poruszenie na sali)
(Poseł Małgorzata Kidawa-Błońska: Nieprawda.)
(Poseł Tomasz Kulesza: Kłamczuszek.)
Przecież tak było kilka dni temu. Z drugiej strony, kiedy trzeba głosować w sprawach in vitro, związków partnerskich czy liberalizacji aborcji, głosujecie państwo rękoma Jarosława Gowina. (Oklaski) Na tym polega problem, z którym mamy teraz do czynienia.
Myślę, że lewa strona nie przekona prawej, a prawa lewej. Jeden z posłów mówi, że ta dyskusja to jest wojna. Jaka to jest wojna? To jest debata, tylko państwa się nie da przekonać. Natomiast ci, którzy mogliby podjąć tę decyzję i zagłosować zgodnie z wolą, z sumieniem, zgodnie z tym, co wypowiadają bardzo często w kampaniach wyborczych i nie tylko, robią tak, jak mówi Jarosław Gowin. Dlatego Klub Poselski Sojusz Lewicy Demokratycznej w poprzedniej kadencji składał podobny projekt. Niestety, nie zyskał on większości. Myślę, że również teraz nie uda nam się tego przegłosować, chociaż oczywiście jesteśmy za tym, aby pracować dalej w komisji. Mam nadzieję (Dzwonek), że projekt nie zostanie odrzucony w pierwszym czytaniu. Dziękuję. (Oklaski)