Odnoszę nieodparte wrażenie, że polskie państwo ma zamiar produkować hurtem klony Witkacego, który tak pisał o swoim transie narkotycznym: „Widzę wielki gmach z czerwonej cegły, zwrócony ku mnie kantem. Z każdej cegły wyrasta jakaś twarz dziwaczna, karykaturalna. Twarze te potwornieją i po chwili cały gmach jest najeżony towarzystwem przypominającym gargule na Notre Dame w
Paryżu”.

Dla wielbicieli autora Tumora Mózgowicza może to i dobra wiadomość. Dla wrażliwych na stan psychiczny polskiego społeczeństwa to dramat. Pytanie tylko w ilu aktach? Bo czymże, jak nie dramatem, są oficjalne informacje o lawinowym wzroście przestępczości narkotykowej w polskich szkołach podstawowych i gimnazjalnych. W I półroczu tego roku ujawniono prawie 500 przypadków
handlu narkotykami. Dla porównania w całym ubiegłym roku było ich blisko 670. A i tak jest to wierzchołek przyrastającej z roku na rok góry lodowej.

Wynikiem tego zatrważającego procederu i postępującej demoralizacji dochodzi do wymuszeń, kradzieży, napaści na nauczycieli, bójek czy pobić. Według danych policji, od stycznia do czerwca 2012 odnotowano blisko 20 tysięcy takich przestępstw! Szkoła staje się miejscem młodocianej, naćpanej gangsterki. Co gorsza, jeden pan poseł pali bez żenady trawkę na oczach milionów widzów.
Inna pani gwiazda zamawia jakoby marihuanę dla swojego pieska. Ich poczucie bezkarności jest niczym innym, jak wyśmienitym alibi dla przestępców i zachętą dla narkotykowych prawiczków.

Dopóty polskie państwo nie potraktuje tego problemu na serio, dopóty problem będzie narastał. Prócz edukacji, której nigdy za wiele, potrzebne jest prawo. Skuteczne prawo, eliminujące narkotyczną patologię. Tyle tylko, że klimat polityczny wywołany przez pana od „małpek” i „marychy” mało sprzyja poważnej debacie. Jeżeli będziemy tkwili w stanie nicnierobienia, to wizje Witkacego
najeżone „towarzystwem przypominającym gargule na Notre Dame w Paryżu” przeniosą się w realność do polskich ławek szkolnych.