Dziwnym trafem partia antyklerykalna znalazła w Aleksandrze Kwaśniewskim zbawcę. Jakżeż małej wiary muszą być ateiści na pokaz, skoro sądzą, że nowy Mojżesz, w osobie byłego prezydenta, wyprowadzi naród do Ziemi Obiecanej.

Otóż drodzy Bracia od Janusza. Może i ufny byłbym Waszym intencjom, gdybyście nie budowali czegoś od zakrystii. Uwierzyłbym nawet w cudowne nawrócenie na niewiarę Waszego Guru. Problem w tym, że kochając nad wyraz antysacrum, zapominacie o rzeczy najważniejszej na tym marnym padole ziemskim. O przyziemnych problemach ludzi tu i teraz.

Wasza dotychczasowa oferta, kierowana do młodych, jest tylko obiecanką lepszego jutra, pod warunkiem, że wypleni się księży pedofilów i zdejmie krzyż w Sejmie. Młodość jest naiwna i póki co wierzy w tę zlaicyzowaną mitologię. Uwierzcie mi Bracia od Janusz, że gdyby to było takie proste, to triumf Lenina byłby nieunikniony.

I choćby do nowego projektu politycznego przypisało się nie wiem ilu zgranych polityków, to odwieczne marzenie ludzkości o Wolności, Równości, Braterstwu można wcielać tylko w jeden sposób. Kapitał na usługach ludzi, a nie ludzie na usługach kapitału. Ot i cała lewicowość w jednym zdaniu. Zaś czy ktoś wsiada na trzeciego do papamobile, czy do niego nie wsiada, w żaden sposób nie przysporzy ani miejsc pracy, ani nie zwiększy głodowych emerytur.

Zatem upraszam Was, Bracia od Janusza, nie idźcie tą drogą. Tą drogą, na którą nie zstąpił duch socjalizmu. Jeżeli poczniecie budowę laickiej świątyni od nawy głównej, a nie od zakrystii, wierzcie mi, że będę pierwszym, który na ołtarzu porozumienia złoży laurowy wieniec.