10 sierpnia obowiązywał w Polsce 20 stopień zasilania.

Piotr Naimski w ciągu ostatnich kilku lat stale podnosił problem niedoboru mocy, przed którym stanie Polska. W wywiadzie opublikowanym w miesięczniku „Wpis” z 19 października – 22 listopada 2013 r. podkreślił między innymi:

Już latem 2007 roku mieliśmy taką sytuację, że zapotrzebowanie na prąd niebezpiecznie zbliżyło się do tego, co mogły w tym momencie maksymalnie zaoferować polskie elektrownie. W 2012 roku takie szczytowe zapotrzebowanie na prąd elektryczny wyniosło ok. 26 000 MW (megawatów). […] Tak czy inaczej doszliśmy do momentu, w którym wspomnianego wcześniej marginesu mocy dyspozycyjnej już właściwie nie ma. […] Polska ma też problem z sieciami przesyłowymi. Ocenia się, że pierwsze niedobory mocy mogą pojawić się w szczycie zimowym 2015 roku. Groźniejsza sytuacja nastąpi dwa lata później, w zimie 2017 roku, kiedy będzie nam brakować aż 1100 MW. Latem też będzie problem, bo w 2016 roku może brakować 520 MW, a latem 2017 roku – 680 MW. […] Nowe elektrownie powstają zbyt wolno i jest ich za mało. W okresie ostatnich sześciu lat w energetyce nie były podejmowane zasadnicze decyzje, a wynika to z ogólnej zasady rządu Donalda Tuska, żeby nic nie robić i tylko trwać. Równocześnie część decyzji podjętych w tej dziedzinie przez rząd PiS w latach 2006–2007 została przez PO odwołana.