Kilka lat starań, wielkie inwestycje, ambitne plany i ... porażka. Do kolejnego etapu przetargu na śmigłowce wielozadaniowe dla polskiej armii przechodzi Airbus i jego Caracal. PZL-Świdnik i AgustaWestland odpadają z gry o warte miliardy zamówienie.

pzl-swidnik-w3-sokol-07

Decyzję w sprawie gigantycznego zamówienia ogłosił we wtorek prezydent Bronisław Komorowski.

"Przykre, że nie szanujemy własnego przemysłu" - Ten kontrakt mógł być kołem zamachowym dla regionu, dla jego gospodarki, uczelni, ośrodków badawczych. A tak dalej będziemy w ogonie polskiego przemysłu - nie kryje Genowefa Tokarska, przewodnicząca Lubelskiego Zespołu Parlamentarnego. - Trudno decyzję o wyborze francuskiego koncernu oceniać inaczej jak negatywnie. Przykre, że nie szanujemy własnego przemysłu, bo jakoś nie wierzę, że w ciągu dwóch lat Francuzi uruchomią zakład w Łodzi.

To czytelny sygnał dla innych, którzy rozważaliby inwestowanie w Lublinie, na Lubelszczyźnie czy w Polsce Wschodniej, że nie ma sensu tego robić. Po prostu rząd nie jest zainteresowany tą częścią Polski. A dodatkowo prezydent Komorowski kłamie: powiedział, że wszyscy trzej oferenci mają swoje zakłady w Polsce. A przecież Airbus go nie ma, dopiero planuje kupić i uruchomić swój ośrodek w Łodzi. Gdybym był członkiem PO z Lubelszczyzny to po dzisiejszej decyzji prezydenta i rządu złożyłbym legitymacje - dodaje Artur Soboń, przewodniczący klubu radnych PiS w Sejmiku Województwa Lubelskiego.
źródło: www.kurierlubelski.pl