Za moment o „sprawie sześciolatków” nikt już nie będzie pamiętał. Było trochę krzyku, trochę kamer, trochę publicystyki. Były polityczne szantaże, nerwowe liczenie głosów, słowa tryumfu i słowa oburzenia. Ale los sześcioletnich dzieci został już przypieczętowany, a uwolniona energia społecznych emocji za moment znajdzie sobie nowy obiekt.

Czytaj więcej w naTemat.pl