W dniu 9 września 2014 r. odbyła się w Ambasadzie Brytyjskiej w Warszawie konferencja pt. „Golden Rules czyli 10 złotych zasad bezpieczeństwa w ruchu drogowym”.
W konferencji głos zabrało wiele osób, w tym m.in.: Komendant Główny Policji – Pan Marek Działoszyński, Komendant Żandarmerii Wojskowej – Pan Mirosław Rozmus, Prezes Polskiego Związku Motorowego Pan Andrzej Witkowski,
gospodarz konferencji Pan Ambasador Robin Barnett, oraz Pani Poseł Beata Bublewicz, do wystąpienia której komentarz nieco dalej.

Sama idea „złotych zasad” nie budzi wątpliwości. Jest to zbiór reguł mówiący o przestrzeganiu przepisów ruchu drogowego, jazdy z dozwoloną prędkością, sprawdzaniu stanu ogumienia, jazdy na trzeźwo, ochronie dzieci, wzmożonej uwadze, brak jazdy będąc przemęczonym, obowiązku noszenia kasku i ogólnie rozumianej uprzejmości na drodze.

W trakcie debaty, przy blasku medialnych fleszy i kamer, każdy z wymienionych gości odniósł się do wskazanych zasad. Mówiono, że należy je wprowadzać na naszych drogach, a nadrzędnym celem jest ograniczenie liczby wypadków do 10 tysięcy rocznie (nierealne!), gdzie obecnie na polskich drogach notujemy ich ponad 35 tysięcy rocznie.

Słysząc te argumenty i odnosząc się do nierealnych liczb – pozwalam sobie postawić pytanie: czy było to kolejne wystąpienie mające na celu przyciągnięcie mediów czy realne działania na rzecz poprawy bezpieczeństwa w ruchu drogowym?
W mojej skromnej ocenie była to kolejna nudna i nic nie wnosząca konferencja. Pani Poseł Beata Bublewicz jest Posłem już trzecią kadencję. W mojej ocenie niestety nie wiele wniosła do poprawy bezpieczeństwa na drogach, mimo że miała na to już ponad 7 lat obecności w partii rządzącej. Obecnie forsuje nierealny zapis ustawy o kierujących pojazdami, który sprowadzić można do
zasady „pieszy ma być zawsze pierwszy”. Przegłosowanie tej ustawy spowoduje totalny chaos na drogach, gdyż każdy pieszy zbliżający się do przejścia (nawet bez zamiaru jego przekroczenia) będzie miał bezwzględne pierwszeństwo a
odpowiedzialność będzie spadać zawsze na kierujących pojazdem. Niestety Pani Poseł tworząc nowe propozycje zapisów chyba nie zauważyła, że ta kwestia jest obecnie uregulowana już w Konwencji Wiedeńskiej:

Art. 21
jeżeli ruch pojazdów na tym przejściu nie jest kierowany sygnałami świetlnymi ruchu lub przez funkcjonariusza kierującego ruchem, kierujący powinni zbliżać się do tego przejścia tylko z odpowiednio zmniejszoną szybkością, aby nie narażać na niebezpieczeństwo pieszych, którzy znajdują się na przejściu lub wchodzą na nie; w razie potrzeby powinni zatrzymać się w celu przepuszczenia pieszych.

 

Po co zmieniać coś, co jest dobre, obowiązuje i działa w większości krajów UE?

Jednym z gości zabierających głos był nasz mistrz świata w jeździe na quadach Rafał Sonik. Mówił o konieczności zakładania kasku podczas jazdy quadem czy motocyklem. Pokazał nawet swój kask, w którym miał wypadek przy prędkości ponad 100km/h – przeżył tylko dzięki niemu.

A tu znowu odnosimy się do Pani Poseł Bublewicz – dlaczego przez tyle lat nic nie zrobiła aby wprowadzić zapis ustawy o obowiązku jazdy quadem w kasku?

Dlaczego dziś nie ma takiego obowiązku? Bo podobno quad ma 4 koła i wydaje się być bezpieczniejszy od motocykla, na którym jazda w kasku od lat jest obowiązkowa. Tego typu oderwane od rzeczywistości uzasadnienie oraz brak merytorycznej wiedzy o jeździe quadami powoduje konsekwencje w postaci tego typu obowiązującego już prawa.

Pozwoliłem sobie również sprawdzić jak Pani Poseł Bublewicz głosowała nad ustawą mówiącą o możliwości jazdy motocyklem z manualną skrzynią biegów na kat. B – niestety była za wprowadzeniem tego przepisu. Podobnych Rządowych przykładów można by mnożyć – jak chociażby pomysł obowiązkowych gaśnic, które niczego nie gaszą, obowiązkowych opon zimowych co w naszych realiach pogodowych czy geograficznych jest bardzo dyskusyjne czy też wreszcie procedowanego już za chwile Rządowego projektu ustawy dot.

kwestii pijanych kierowców (projekt pisany pod wpływem emocji i tragedii w Kamieniu Pomorskim).
Główne założenia to karać, karać i jeszcze raz karać. Szkoda tylko, że nikt w administracji rządowej nie widzi, że prawo, które mamy jest wystarczające ale nie respektowane w praktyce. Tylko 0.4% skazanych za jazdę po pijanemu trafia za kratki. Niestety – w Sejmie brak jest merytorycznych debat i dyskusji. Sam zorganizowałem już trzy debaty ale większość sejmowa pozostaje być głucha na
konkluzje płynące z dialogu specjalistów. Liczy się tylko licytowanie czasu antenowego w mediach.
Zatem na koniec zapytam – czy chodzi o to by „błysnąc” medialnie i udawać, że coś się robi czy o realne działania na rzecz poprawy bezpieczeństwa?