Atak na SKOKI-i: sprawa czysto propagandowa
Pewien wyborca bardzo bystro zauważył: – To nie jest tak, panie pośle – mówi mi – że były nieprawidłowości w niektórych SKOK-ach i one są wykorzystywane przeciwko Prawu i Sprawiedliwości. Je wywołano celowo by mieć „maczugę” na konkurencyjną partię, jedyną, która chce zaprowadzić jakiś ład i sprawiedliwość, panowanie dobrego sprawiedliwego prawa – a to im zagraża. A przy okazji mogą „zarobić”, bo wzięli kredyty na nieoddanie, a po bankructwie kasy wyciągną jeszcze z fundusze z Bankowego Funduszu Gwarancyjnego. A sądy ich pewnie i tak uniewinnią.
To jest ciekawy i bardzo znamienny przykład, jak ludzie postrzegają całą tę aferę ze SKOK-ami, widzą, że jest to, mówiąc językiem potocznym, tzw. „dęta sprawa”.
Mówi się wręcz, że Platforma „strzeliła sobie w stopę”, bo „ludzie widzą, że jest to nagonka wypływająca ze złej woli, cyniczna walka polityczna”, a Polacy czegoś takiego nie lubią i przez to Platforma sama szkodzi swemu kandydatowi na prezydenta”. Ale gorsze, że szkodzi to pewnej ważnej instytucji – spółdzielczym kasom oszczędnościowo kredytowym, które na „mapie instytucji finansowych” powinny pełnić – i w wielu przypadkach pełnią – rolę w pewnym sensie niszowych bankopodobnych instytucji, które pozwalają trzymać pieniądze „pod ręką” i oferują kredyt pewny i bezpieczny finansowo dla biednych ludzi, którym baki kredytu nie dadzą, bo mają surowsze wymagania. Państwo powinno takie instytucje wspierać, a nie rzucać im kłody pod nogi – rzucając surowe wymagania formalne, wiążące się z wysokimi kosztami, trudne czasami do spełnienia dla banków, a tym bardziej dla słabych SKOK-ów.
– Powoływanie Komisji Specjalnej, wcześniej komisji w trybie niejawnym – mówi mi dalej bystry wyborca – jest nieuczciwe wobec społeczeństwa. Jest nieuczciwe, bo stwarza się wrażenie, że jest większa afera niż jest w rzeczywistości, buduje się nagonkę na polskie instytucje finansowe, które – komu zagrażają? – ano, zagrażają firmom pożyczkowym, które oferują bardzo drogie pożyczki, w zamian za ryzyko utracenia majątku. Bo za niespłacanie takiej pożyczki idzie bardzo kosztowna windykacja. Rzecz w tym, że SKOK-i mogą stosunkowo tanio pożyczać na krótkie terminy na niewielki stosunkowo procent – oczywiście pieniądze deponentów kas. A firmy pożyczkowe pożyczają pieniądze własne, nie muszą zatem wypłacać odsetek za depozyty, zatem oprocentowanie pożyczek, jakich udzielają, powinno być niższe niż oprocentowanie kredytów bankowych. A kasy pożyczają taniej i są dla nich największą konkurencją.
Mój rozmówca ma oczywiście rację i przynajmniej poprawnie używa terminologii, bo wciąż słyszę „depozytariusz” – mówią tak osoby mieniące się specjalistami, a ten, kto wkłada pieniądze do banku czy kasy oszczędnościowej to deponent, a nie depozytariusz – polecam korzystanie ze słownika języka polskiego, albo słownika wyrazów obcych. Ale trzeba powiedzieć, że u nas kredyty są wyjątkowo drogie, bo po prostu jest mało pieniądza, Polacy ogólnie są biedni i mają w porównaniu z innymi krajami bardzo niski zasób pieniądza odłożonego, który jest źródłem pożyczek i kredytów, dlatego koszt tego pieniądza musi być wysoki.
– I, panie pośle, niech pan popatrzy, trąbią, że 2000 spraw prokuratorskich związanych ze SKOK-ami. A ja słyszałem, że spraw związanych ze bankami jest 5900, a z bankami spółdzielczymi 3500. A o sprawie naciągania ludzi na kredyty frankowe jakoś przycichło, ciekawe czy są w tej sprawie jakieś postępowania prokuratorskie? Panie pośle, to rozdmuchiwanie sprawy SKOK-ów to jest takie przykrywanie prawdziwych problemów, przecież to jest dla wszystkich jasne. Zapytajcie wy tam na tej komisji, jak to jest z tymi sprawami prokuratorskimi wobec banków zagranicznych i spółdzielczych, czy to prawda, bo już człowiek dostaje mętliku od tego medialnego hałasu i plotek.
Oj, zapytamy, drogi wyborco, zapytamy, bo te „sprawy prokuratorskie” to rzeczywiście szalenie „dęta sprawa” jak powiedział nam przedstawiciel prokuratora generalnego, spraw jest bodajże 1960, ale wśród nich takie jak wyłudzenia kredytów, poświadczenie nieprawdy, takie różne sprawy w stylu „zbił chuligan szybę w siedzibie SKOK-u”, podczas gdy spraw związanych z nieprawidłowościami w pracach zarządów kas – bodajże tylko 4 – i z tymi „sprawami prokuratorskimi” jest tu jak ze słynnym rozdawaniem samochodów na pewnym placu – nie rozdają, a kradną, i nie samochody lecz rowery.
– Ale sygnał o 2000 spraw w prokuraturach związanych ze SKOK-ami – wciąż powtarzają media czyniąc „wielki krok” ku przepaści całkowitej utraty wiarygodności, jeśli nie – powiedzmy wprost – swego rodzaju „zgebelszczowieniu” propagandy.
– Panie pośle – żali się dalej mój rozmówca – toż im tłumaczy senator Bierecki jak dzieciom, że żadnych pieniędzy sobie nie przywłaszczył, że te jakieś tam 60 mln zostało przeniesione do innej spółki, zgodnie z wolą amerykańskich fundatorów, a oni swoje, wciąż w mediach plotą jeden przez drugiego, jak nakręceni, jakby nic nie było jasno wyjaśnione. Panie pośle, to jest po prostu gorsza propaganda niż za Gierka, pamiętam „Tu jedynka” i takie tam, tak, to propaganda w myśl Goebelsa, że w kłamstwo powtórzone 50 razy ludzie uwierzą. Gdyby żył Szekspir to by napisał sztukę nie o tym, że „źle się dzieje w państwie duńskim” lecz, że „źle się dzieje w państwie polskim”.
– Oj, źle – cóż innego mogłem odpowiedzieć?