Strona którą oglądasz dotyczy poprzedniej kadencji sejmu. Aktualne informacje znajdziesz tutaj

7 punkt porządku dziennego:


Pierwsze czytanie przedstawionego przez Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej projektu ustawy o nasiennictwie (druk nr 176).


Poseł Jarosław Żaczek:

    Dziękuję, panie marszałku.

    Panie Marszałku! Panowie Ministrowie! Wysoka Izbo! Mam zaszczyt przedstawić stanowisko Solidarnej Polski wobec prezydenckiego projektu ustawy o nasiennictwie.

    Dzisiejsza dyskusja jest kolejną w toczącej się od lat debacie na temat GMO. Coraz silniej przemawiają głosy wyrażające uzasadnione obawy dotyczące wszelkich zagrożeń z tym związanych. Ponad 70% Polaków wypowiada się, że nie uważa żywności GMO za bezpieczną. Z czego biorą się te obawy? GMO rozprzestrzeniają się samoistnie, krzyżują się z innymi roślinami i zanieczyszczają genetycznie inne uprawy. Są praktycznie niemożliwe do wyeliminowania.

    Przytoczę tutaj słowa prof. Zbigniewa Mirka z Instytutu Botaniki PAN w Krakowie. Zmiany w środowisku po wprowadzeniu GMO są nieprzewidywalne co do tempa, kierunku i ostatecznych skutków zmian, niekontrolowane w żaden sposób. Raz wprowadzone nie mogą być zatrzymane, czyli są nieodwracalne. Rozwiązanie, o którym mówią zwolennicy GMO, w postaci stref buforowych, nie jest skuteczne. Strefy mają po 500 m albo mniej, a na przykład zboża rozsiewają się na co najmniej 20 km. GMO szkodzą zdrowiu. Istnieje wiele badań, które potwierdzają takie zagrożenie. Żywność transgraniczna może potencjalnie powodować rozwój komórek rakowych w układzie pokarmowym, zmiany w nerkach, wątrobie, bezpłodność, brak odporności na antybiotyki. Skutki mogą ujawniać się po wielu latach. Zagrożenia społeczno-ekonomiczne, które mogą dotknąć polskie rolnictwo, to zagrożenie dla egzystencji tradycyjnych rodzinnych gospodarstw, przewidywalny wzrost bezrobocia na wsi, utrata zagranicznych rynków zbytu, na których nie ma popytu na żywność GMO.

    To najważniejsze powody tej dyskusji. Ale są też inne, które niewątpliwie wpływają na jej temperaturę. GMO to przede wszystkim ogromne pieniądze i potężny lobbing koncernów biotechnologicznych dążących do tego, by otworzyć nasze rolnictwo na produkty GMO i czerpać z tego tytułu zyski. Firmy te patentują zmodyfikowane nasiona - rolnik po ich zakupie jest tylko ich dzierżawcą. Jeśli chce je wykorzystać, ponownie musi zapłacić za patent. Dla przykładu koncern biotechnologiczny Monsanto, polski oddział, kontroluje 90% upraw GMO. Poza sprzedażą nasion ogromne zyski przynosi sprzedaż herbicydów, na które te rośliny są odporne. Tradycyjne nasiona są również w rękach tych koncernów. Wykupiono już prawie wszystkie firmy nasienne sprzedające nasiona tradycyjne. Ma to oczywiście wpływ na cenę.

    A jak wygląda walka o ten rynek? Z ujawnionych przez WikiLeaks depesz Ambasady Stanów Zjednoczonych Ameryki w Warszawie wynika, że amerykańska administracja zaplanowała, a potem, kilka lat temu, realizowała plan wpływania na polskie prawodawstwo, by poczynić w nim zmiany. Zaangażowani byli w to wysokiej rangi urzędnicy z amerykańskiego Departamentu Rolnictwa, przygotowano szczegółowe sprawozdania. Napisano w nich, że kwestia GMO zależy obecnie od opinii publicznej. Aby z wygrać z opinią publiczną, niezbędna jest odpowiednia taktyka polityczna i społeczna. Należy skupić się na potencjalnych korzyściach dla konsumentów. Należy stopniowo, cytuję, zmiękczyć społeczny sprzeciw wobec innych zastosowań GMO.

    Ambasada USA w Warszawie, naukowcy, polskie firmy z branży wspólnie lobbowali za zniesieniem zakazu upraw GMO w Polsce. Do lobbowania próbowano zaangażować również dziennikarzy i polityków. Pewnie prowadzone były również inne działania i pewnie prowadzone są nadal.

    Jest oczywiste, że zakaz upraw GMO ma na celu ochronę własnego rolnictwa, własnego rynku i własnych producentów. To przecież spór między Unią Europejską i Stanami Zjednoczonymi wynikający z nadmiaru produkcji żywności. Tak powinno się patrzeć na ten problem również w Polsce.

    Te wszystkie argumenty spowodowały, że 9 krajów europejskich zakazało upraw GMO, chroniąc w ten sposób swoje zasoby naturalne i zwracając się w stronę rozwoju rolnictwa tradycyjnego i ekologicznego.

    Panie Marszałku! Wysoka Izbo! Należy przypomnieć, że w 2008 r. rząd PO-PSL przyjął ramowe stanowisko dotyczące organizmów GMO. Opowiedział się przeciwko wprowadzaniu do obrotu z możliwością uprawy roślin genetycznie modyfikowanych. Polska ma być krajem wolnym od GMO. Rząd zobowiązany jest do podjęcia i wspierania na forum Unii Europejskiej wszelkich inicjatyw, które będą ograniczać uprawy roślin i produkty GMO. Niestety, działania idą w przeciwnym kierunku.

    Trzeba w tym miejscu przypomnieć pokrótce historię ustawy o nasiennictwie. Miała ona dostosować polskie przepisy do unijnych. Podczas pierwszego czytania w kwietniu ubiegłego roku zgłoszono wniosek o odrzucenie, ponieważ projekt przewidywał, że do obrotu na terenie Polski może być dopuszczony materiał siewny odmian GMO, jeżeli są one dopuszczone na terenie Unii Europejskiej, oraz zapis o możliwości rejestracji tych odmian. Wniosek został odrzucony, ale w trakcie prac w komisji na szczęście usunięto zapis dotyczący GMO i w tej wersji ustawa została uchwalona. Została ona przegłosowana w dniu 1 lipca, kiedy Polska objęła prezydencję w Unii Europejskiej. 5 lipca Parlament Europejski przyjął stanowisko, zgodnie z którym państwa członkowskie mają prawo powoływać się na względy zdrowotne, gospodarcze, środowiskowe, przy podejmowaniu decyzji o zakazie lub ograniczaniu uprawy roślin modyfikowanych genetycznie.

    Prezydent Bronisław Komorowski zawetował ustawę o nasiennictwie, argumentami przeciw były niezgodność ustawy z prawem europejskim, zachowanie procedur parlamentarnych i brak konsultacji społecznych. Prezydent mówił wtedy i do tej pory, niestety, nie zmienił zdania, cytuję: Osobiście nie jestem przeciwny uprawie roślin genetycznie modyfikowanych, ponieważ nie ma dowodów na ich szkodliwość. Sejm nie głosował jeszcze nad wetem, co oznacza, że na razie obowiązuje ustawa z 2003 r.

    Omawiany dzisiaj prezydencki projekt ustawy oparty jest na tamtej ustawie. Różnica polega na utrzymaniu w mocy przepisów dotyczących odmian genetycznie modyfikowanych, zawartych w ustawie z 2003 r. Według pana prezydenta prace nad nowymi regulacjami dotyczącymi GMO w Unii uzasadniają utrzymanie obecnych regulacji. Prezydent słusznie oczekuje kompleksowego uregulowania kwestii organizmów modyfikowanych w odrębnej całościowej ustawie. Taka ustawa powinna być poprzedzona szeroką debatą polityczną. Czy jest jednak wola polityczna, żeby taką ustawę uchwalić?

    Polskę i Europę czeka otwarta debata o Europie całkowicie wolnej od GMO, od upraw, importu pasz, importu samej żywności. Taka szeroka dyskusja powinna mieć miejsce również w Polsce. Jednak w liście napisanym do prezydenta kilkudziesięciu wybitnych naukowców z wielu polskich uczelni wskazuje prezydentowi, że obecny projekt ustawy powstał bez żadnych konsultacji ze środowiskami przeciwników GMO. Pytanie więc, co oprócz wyrażenia takiej opinii prezydent zrobił w tej sprawie.

    Pytanie również, co zrobił w tych sprawach minister rolnictwa. Przypomnę jego słowa: Mnie i Polskę obowiązuje stanowisko rządu z 2008 r., które mówi, że Polska będzie wolna od GMO. Ustawa o GMO jest kluczowa, ale musimy podjąć pilne prace na rzecz zmiany prawa europejskiego, jeżeli chcemy podtrzymać zakaz. Co zrobił w tych sprawach? Pan poseł Kalemba wspomniał o działaniach, które ma podjąć prezydencja duńska. Zupełnie nie wiem również, jak rozumieć konkurencyjny w stosunku do prezydenckiego projekt ustawy o nasiennictwie wypracowany w Ministerstwie Rolnictwa i Rozwoju Wsi, który wczoraj miał stanąć na posiedzeniu Rady Ministrów.

    Wielokrotnie premier Tusk i minister Sawicki powtarzali, że unijne przepisy stanowią, że nie wolno zakazywać w Polsce upraw GMO. Otóż są prawne możliwości wprowadzenia zakazu. Korzystały z nich państwa, które takie zakazy wprowadziły. Trzeba tylko chcieć i wreszcie jednoznacznie określić się, czy jest się za, czy przeciw GMO. Zastępca dyrektora Departamentu Prawa Unii Europejskiej MSZ pani Agnieszka Kraińska w trakcie debaty u pana prezydenta potwierdziła prawne możliwości ograniczenia dostępu do GMO. Chodzi o wprowadzenie krajowych ograniczeń ze względu na możliwość niezamierzonego występowania GMO w produktach. Druga możliwość to wprowadzenie zakazu stosowania konkretnego GMO w razie uzyskania informacji, że może być ono szkodliwe dla ludzi i środowiska, oraz wprowadzenie zakazu upraw GMO na terenie kraju z dopuszczeniem takich upraw w strefach określonych przez ministra rolnictwa. Jak stwierdziła, nikt nie był zainteresowany skorzystaniem z takich możliwości.

    Ten projekt w obecnym kształcie jest kolejną próbą umożliwienia obrotu, a w konsekwencji uprawy GMO w Polsce. Projekt ustawy przywraca przepisy o zakazie wpisu do rejestru i wprowadzania do obrotu nasion odmian roślin GMO na terytorium Rzeczypospolitej Polskiej, jednak brak niezbędnych zmian definicji obrotu umożliwia omijanie tego zakazu i sprowadzanie nasion roślin GMO na własny użytek, tak więc niemożliwe będzie wyegzekwowanie tego zakazu w praktyce. Zmiany wymagają również zapisy dotyczące ograniczenia dostępu do nasion regionalnych oraz rezygnacji z opinii komisji do spraw nasion przy rejestracji nowych odmian. Zakaz uprawy roślin GMO w ustawie o nasiennictwie wydaje się niezbędny.

    Nie mam złudzeń co do możliwości odrzucenia projektu ustawy, tak więc poparcie Solidarnej Polski uzależnione będzie od przyjęcia w trakcie prac w komisji szeregu poprawek uszczelniających ustawę, uniemożliwiających wprowadzenie przy wykorzystaniu luk prawnych uprawy GMO w naszym kraju. Został zgłoszony wniosek o przekazanie projektu ustawy do komisji rolnictwa, ja zgłaszam wniosek o przekazanie go również do Komisji Ochrony Środowiska, Zasobów Naturalnych i Leśnictwa. Dziękuję bardzo. (Oklaski)



Poseł Jarosław Żaczek - Wystąpienie z dnia 29 lutego 2012 roku.


79 wyświetleń

Zobacz także: