Panie Marszałku! Wysoka Izbo! Pani poseł Pietraszewska mówiła dzisiaj o histerii wokół likwidacji szkół. Przypomnę: w ubiegłym roku zlikwidowano w Polsce 300 szkół, w tym roku do dzisiaj zgłoszono zamiar likwidacji 275, a luty się jeszcze nie skończył. Od jakiej więc liczby, zdaniem Platformy Obywatelskiej, likwidacja szkół będzie miała masowy charakter? Jaką liczbę samorządy mają osiągnąć, aby uznano, że ma to charakter masowy i niepokojący?
Oczywiście, pół biedy, jeżeli szkoła jest przekształcana czy likwidowana faktycznie z powodu sytuacji demograficznej. Ale, niestety, znacząca część reorganizacji jest związana z koniecznością oszczędzania przez samorządy w sytuacji, kiedy rząd nie doszacowuje rokrocznie subwencji oświatowej na poziomie 30-40% kosztów ponoszonych realnie przez samorządy. Rząd odgrywa rolę dobrego wujka, parlament uchwala podwyżki, które w większości przypadków realizować ma samorząd ze środków własnych. Samorząd musi przeznaczać te środki również na finansowanie inwestycji szkolnych, wszystkich projektów rozwojowych, musi realizować inwestycje unijne i mieć pieniądze na wkład własny. W tej sytuacji, niestety, system edukacyjny cierpi. Czy rząd nie dostrzega tej sytuacji? Czy jednak nie trzeba ustalić standardów edukacyjnych i płacić samorządom za prowadzenie szkół takich kwot, jakie wynikają z państwowych standardów kształcenia?
Rzeczą specyficzną, która budzi mój głęboki niepokój - w województwie śląskim jest to wyraźnie dostrzegalne - jest dalsza likwidacja szkół zawodowych. Na rynku pracy mamy do czynienia z taką sytuacją, w której bezrobocie wśród absolwentów przekracza 27%, a jednocześnie przedsiębiorcom brakuje rąk do pracy (Dzwonek), ponieważ profile kształcenia są niewłaściwe, a mimo to likwiduje się szkoły zawodowe, które przygotowują do zawodów, na które jest popyt. Co rząd zamierza zrobić w tej sprawie? Dziękuję bardzo. (Oklaski)