Strona którą oglądasz dotyczy poprzedniej kadencji sejmu. Aktualne informacje znajdziesz tutaj

3 punkt porządku dziennego:


Sprawozdanie Komisji Zdrowia o rządowym projekcie ustawy o finansowaniu niektórych świadczeń zdrowotnych w latach 2015-2018 (druki nr 3834 i 3906).


Poseł Lech Sprawka:

    Pani Marszałek! Panie Ministrze! Wysoka Izbo! Mam zaszczyt w imieniu Klubu Parlamentarnego Prawo i Sprawiedliwość przedstawić opinię dotyczącą projektu ustawy o finansowaniu niektórych świadczeń zdrowotnych w latach 2015-2018.

    Po pierwsze, trzeba sobie jednoznacznie powiedzieć, że ta ustawa jest kompletnie niepotrzebna, dlatego że rzeczywistą przyczyną pojawienia się tego projektu ustawy jest to, że Ministerstwu Zdrowia, a pewnie też ministrowi finansów, nie spodobała się kwota, którą NFZ ustalił za rok 2013. To stało się powodem dociekania, dlaczego ta kwota jest taka, a nie inna. Jest więc próba szukania oszczędności w wysokości tej dotacji, stąd pomysł ryczałtu. Minister uzasadnia, zresztą wybrzmiało to w czasie posiedzenia komisji podczas pierwszego czytania, że podważa wiarygodność wyliczeń Narodowego Funduszu Zdrowia za rok 2013. To pierwsza przyczyna.

    Druga przyczyna to opinia zespołu do spraw przygotowania sposobu weryfikacji uprawnień do świadczeń opieki zdrowotnej finansowanych ze środków publicznych ze źródeł pochodzących z dotacji budżetu państwa, o którym mowa w art. 97 ust. 8 ustawy z dnia 27 sierpnia 2004 r. o świadczeniach opieki zdrowotnej finansowanych ze środków publicznych. Skoncentruję się na tej drugiej części, chodzi o opinię. Trzeba się zastanowić, jaki w ogóle sens ma ta regulacja zapisana w art. 97 ust. 8, która definiuje te sześć grup, które decydują o wysokości tej dotacji. Czy jest w Polsce dziecko, które, jeśli respektujemy art. 68 ust. 1 i 2 konstytucji, nie jest uprawnione do świadczeń opieki zdrowotnej? Czy fakt, iż rodzice je zgłosili lub nie zgłosili, decyduje o uprawnieniach? Po drugie, czy ma to jakikolwiek wpływ na wysokość składki, która wpływa do NFZ, który by to uzasadniał? Gdyby tak było, oznaczałoby to, że ten, kto jest rodzicem uprawnionego dziecka, płaci wyższą składkę. To miałoby sens, gdyby dodatkowe środki w postaci dotacji były naliczane na dzieci, które nie zostały zgłoszone, natomiast tu nie ma takiej sytuacji. W związku z tym w regulacji ustawowej, która miałaby rozwiązać ten problem dotyczący dzieci, po prostu powinno się zmienić art. 97, a więc inaczej zdefiniować dotację, a więc grupę osób, w przypadku których uzależnione jest naliczanie tej wysokości, a nie powinno się wprowadzać jakiegoś przedziwnego mechanizmu. To jest kompletnie bez sensu.

    Kwestia następna. Jestem zdumiony, bo kiedy pojawiły się wątpliwości? Wtedy, kiedy eWUŚ zaczął funkcjonować. Oznacza to kompletne fiasko tego systemu, o którym napisano na stronie internetowej eWUŚ w portalu informacyjnym: eWUŚ, elektroniczna weryfikacja uprawnień świadczeniobiorców, to system umożliwiający natychmiastowe potwierdzenie prawa pacjenta do świadczeń opieki zdrowotnej finansowanych ze środków publicznych. Kiedy nie było eWUŚ, nie było problemu, NFZ ustalał wysokość dotacji, Ministerstwo Zdrowia akceptowało i był kierowany odpowiedni wniosek o ustalenie wysokości dotacji w ramach budżetu. Pojawił się eWUŚ, który w latach 2012-2014 kosztował ponad 13 mln zł, i nagle okazało się, że stanowi to straszny problem. To jest katastrofa systemu eWUŚ. Te 13 mln zł - a teraz więcej, bo trzeba uwzględnić 2015 r. - to są pieniądze wyrzucone w błoto, panie ministrze, nie w tym tkwi problem.

    Dlatego trudno nie zgodzić się z opinią Biura Analiz Sejmowych, w której napisano wprost: W uzasadnieniu projektu wskazano, że regulowany problem można rozwiązać za pomocą działań pozalegislacyjnych, co stawia pod znakiem zapytania sens przedkładania tego projektu, a zwłaszcza zaproponowany 3-letni okres obowiązywania tej ustawy. (Dzwonek) I dalej: Opiniowany projekt ustawy jest rozwiązaniem doraźnym, które nie usuwa przyczyn powstałych problemów związanych z właściwą ewidencją świadczeń zdrowotnych, które zgodnie z przepisami ustawy winny być finansowane z budżetu państwa w formie dotacji dla Narodowego Funduszu Zdrowia.

    Panie Ministrze! Omawiana regulacja, ten projekt ustawy, kompletnie nie ma uzasadnienia, mało tego, niesie za sobą duże niebezpieczeństwo. Otóż ryczałt obliczony na podstawie wysokości z 2013 r. nie uwzględnia żadnego mechanizmu waloryzacji. Mało tego, chociażby świadczenia udzielane grupie osób poza granicami kraju - już kończę, pani marszałek - powodują, że sztywny ryczałt będzie miał wpływ na decyzje ministra zdrowia dotyczące zakresu zgód na udzielanie tych świadczeń, bo minister będzie miał pełną świadomość tego, że jeżeli wyda zgody na większą wartość, spowoduje to uruchomienie finansowania tych świadczeń ze składek Narodowego Funduszu Zdrowia. To jest kompletnie nielogiczne, to jest mechanizm, który ograniczy świadczenia finansowane z podstawowej składki zdrowotnej. Dziękuję za uwagę. (Oklaski)



Poseł Lech Sprawka - Wystąpienie z dnia 23 września 2015 roku.

Posiedzenie Sejmu RP nr 101 Sprawozdanie Komisji o rządowym projekcie ustawy o finansowaniu niektórych świadczeń zdrowotnych w latach 2015-2018


55 wyświetleń

Zobacz także: