Strona którą oglądasz dotyczy poprzedniej kadencji sejmu. Aktualne informacje znajdziesz tutaj

17, 18, 19 i 20 punkt porządku dziennego:



  17. Pierwsze czytanie rządowego projektu ustawy o leczeniu niepłodności (druk nr 3245).
  18. Pierwsze czytanie poselskiego projektu ustawy o zmianie ustawy o pobieraniu, przechowywaniu i przeszczepianiu komórek, tkanek i narządów (druk nr 608).
  19. Pierwsze czytanie poselskiego projektu ustawy o ochronie genomu ludzkiego i embrionu ludzkiego oraz zmianie niektórych innych ustaw (druk nr 1107).
  20. Pierwsze czytanie poselskiego projektu ustawy o świadomym rodzicielstwie (druk nr 1122).


Poseł Halina Szymiec-Raczyńska:

    Pani Marszałek! Wysoka Izbo! Dzisiejsza dyskusja i czekające nas głosowanie budzą we mnie mieszane uczucia, dlatego że prawne uregulowanie metody zapłodnienia pozaustrojowego legalnie stosowanego w Polsce już prawie od 25 lat zajęło nam niemal dekadę. Zdaje się, że jesteśmy chyba jedynym krajem w Unii Europejskiej, który pozwolił sobie na tak długie zaniedbania. Opieka zdrowotna nie po raz pierwszy okazuje się być orężem polityki.

    (Poseł Jan Dziedziczak: To Platforma.)

    Tym razem jest ona orężem na usługach kampanii wyborczej. Rozumiem, że temat wzbudza emocje, więc ma siłę polaryzowania opinii, ale wykorzystanie tematu bezdzietności w kampanii wyborczej pokazuje, że najważniejsza jest gra polityczna, a cała reszta jest efektem ubocznym. (Gwar na sali)

    (Poseł Jan Dziedziczak: Co pani opowiada?)

    Oznacza to, że wszystkie ważne problemy medyczne, których rozwiązanie zależy od wprowadzenia nowych uregulowań prawnych, mają szansę znaleźć, przyciągnąć państwa uwagę dopiero za 4 lata, bo nie interesuje was los, a jedynie głos pacjentów.

    (Poseł Jan Dziedziczak: Ale to wy ją trzymaliście w zamrażalce.)

    To dla mnie nieetyczne. Chcę, żebyście dzisiaj to państwo usłyszeli.

    Czuję też gorycz z innego powodu. Upolitycznienie sporu o in vitro uczyniło z naszej dyskusji jedynie pozór merytorycznej rozmowy. W ciemno możemy przewidzieć, jak każdy z nas zagłosuje. Argumenty merytoryczne dawno przestały mieć znaczenie. Pozornie dyskutujemy o in vitro, a w rzeczywistości budujemy mur wzajemnej niechęci i plemiennych identyfikacji. Jakoś trudno mi znaleźć powód do dumy z tak funkcjonującego Sejmu. Każdy z nas wie, że PiS, Solidarna Polska i Polska Razem zagłosują przeciw. Każdy wie, że PO, SLD i Ruch Palikota zagłosują za. Każdy też wie, że głosy Polskiego Stronnictwa Ludowego będą podzielone, bo to jedyna partia, która z różnic światopoglądowych nie czyni oręża politycznego.

    (Poseł Jan Dziedziczak: Zamiast światopoglądu są stanowiska.)

    Każdy z nas też zna wynik głosowania.

    Z drugiej strony czuję satysfakcję, bo w połowie 2012 r. złożyłam do laski marszałkowskiej projekt ustawy regulujący stosowanie procedury in vitro w Polsce. Dzisiaj doczekałam się wprowadzenia na salę plenarną projektu bliźniaczo podobnego. To rzeczywiście cieszy. Ustawa, choć wzbudza kontrowersje, jest krokiem w dobrym kierunku.

    Pozwólcie państwo, zwracam się przede wszystkim do zaciekłych wrogów przyjęcia ustawy, że w kilku zdaniach jeszcze raz wyjaśnię, skąd moje przekonanie o konieczności wprowadzenia tej ustawy. Światowa Organizacja Zdrowia uznała niezamierzoną bezdzietność za chorobę cywilizacyjną. W latach 60. zjawisko to dotyczyło 7% par, obecnie dotyczy już 20%. Nawet w krajach biednych i nieuprzemysłowionych 20 par na 100 par starających się o potomstwo nie może mieć dzieci. Przekładając to na dane, na realia polskie, otrzymujemy liczbę 600 tys. par dotkniętych tym problemem, a nawet nie tyle problemem, co cierpieniem niezawinionej bezdzietności. Tych 600 tys. par to 1,2 mln osób, które chcą mieć potomstwo, to ok. 780 tys. nienarodzonych dzieci, jeśli odwołamy się do średniego wskaźnika dzietności. Te dzieci mają prawo się urodzić, a 600 tys. par starających się o dziecko ma prawo do rodzicielstwa.

    Konsekwencje niezawinionej bezdzietności są porażające. Z jednej strony starzejące się społeczeństwo, załamanie systemu emerytalnego i zastój gospodarczy, z drugiej strony to dramat osobisty, stany lękowe, depresja i rozpad relacji rodzinnych. To nie są hipotezy i przypuszczenia. To jest opis stanu faktycznego. W swoich wystąpieniach bardzo mocno podkreślacie państwo znaczenie rodziny, więzi międzypokoleniowych, ale też przywiązanie do idei państwa opiekuńczego gwarantującego godne życie osobom starszym. Te deklaracje mogą pozostać jedynie pustymi słowami, jeśli swoimi decyzjami doprowadzicie państwo nasz kraj do katastrofy demograficznej. Państwa sprzeciw wobec ustawy dotyczącej in vitro jest krokiem w złym kierunku.

    Absolutnie zgadzam się z państwa argumentami, że in vitro nie jest jedyną odpowiedzią na problem bezdzietności. Nie jest. Stawianie znaku równości między leczeniem niepłodności a in vitro dowodzi ignorancji. Zgadzam się z argumentem, że in vitro nie leczy przyczyny niepłodności. Tak, nie leczy przyczyn, ale przeciwdziała efektom, podobnie jak usunięcie guza nowotworowego nie leczy całego raka, a jedynie usuwa efekty.

    I tym operacjom państwo się nie sprzeciwiacie.

    Dowodem ignorancji, proszę państwa, jest nie tylko stawianie znaku równości między leczeniem niepłodności a in vitro, ale też twierdzenie, że alternatywą dla in vitro jest naprotechnologia. Otóż nie jest ona alternatywą dla in vitro. Zgadzam się z państwa argumentami, że niepłodność można leczyć przez stymulację owulacji, podawanie nasienia, chirurgiczne udrażnianie i naprotechnologię. Owszem, ale w przypadku 1% niepłodnych par jedyną metodą, podkreślam, jedyną przy dobrej kwalifikacji jest in vitro, bo nawet najlepsza dieta i najczulsze termometry nie przywrócą sprawności niedrożnym i niemożliwym do udrożnienia jajowodom.

    Projekt rządowy jest w tym zakresie bardzo ostrożny i naprawdę racjonalny. Zgodnie z jego założeniami zastosowanie in vitro musi być poprzedzone rzetelną diagnozą i kwalifikacją pacjentki, podkreślam, rzetelną diagnozą, a zabieg możliwy będzie jedynie wówczas, gdy wszystkie inne metody, łącznie z naprotechnologią, okażą się nieskuteczne.

    Co zaproponujecie państwo parom, których naprotechnologia nie uleczy? Czy zaproponujecie im tylko cierpienie? Medycyna nie jest już dzisiaj bezradna i właśnie takich przypadków dotyczy ustawa o zapłodnieniu pozaustrojowym. A skoro możemy pomóc, to mamy obowiązek pomóc. Mówię to nie tylko jako lekarz ginekolog, ale jako człowiek i apeluję, by w horyzoncie państwa rozważań pojawiały się również takie przypadki, bo - jak na razie - odbieracie państwo swoim sprzeciwem możliwość niesienia i otrzymania pomocy. To paradoksalne, że wykrzykując słowa w obronie życia, robicie wiele, by życie nie mogło się pojawić. Dla mnie jest to nieetyczne.

    Krytykujecie państwo in vitro, mówiąc o śmierci zarodków, ale jednocześnie nie chcecie słyszeć tego, że 75% wczesnych ciąż roni się naturalnie do trzeciego tygodnia ciąży, a 45% do trzeciego miesiąca. To robi natura. Najwięcej poronień samoistnych robi natura. Może w tym tkwi tajemnica życia, której żadna ze stron nie potrafi pojąć? Może życie wcale nie powstaje w chwili, w której komórka jajowa połączy się z plemnikiem, a dopiero wówczas, kiedy zarodek nie zostanie odrzucony, kiedy zostanie zagnieżdżony? Nie wiem.

    Kolejna sprawa. Ustawa dopuszcza stosowanie in vitro w przypadku par żyjących w konkubinacie. To dobrze. Dziś świat nie wygląda tak samo, jak za czasów naszego dzieciństwa. Niezależnie od różnych fundamentalistycznych tęsknot części z nas struktura rodziny się zmienia, małżeństwa coraz częściej przyjmują formę konkubinatu i nie odwrócimy tego trendu nakazami albo zakazami. Jedyne co możemy robić, to wspierać rodzinę niezależnie od tego, czy fakt jej powstania został odnotowany w księdze parafialnej lub gminnej. Rodzina to coś więcej niż tylko dwa podpisy złożone na kartce papieru, rodzina to dojrzałość, odpowiedzialność, miłość, czasem trudna, wystawiana na próbę, ale może przez to tym bardziej cenna. Nie bez przyczyny słowa ˝małżeństwo˝ i ˝rodzina˝ nie są synonimami. Tak jak istnieją małżeństwa, których za nic nie określilibyśmy słowem ˝rodzina˝, tak samo istnieją rodziny niepowiązane ze sobą prawniczo rozumianym terminem ˝małżeństwo˝.

    Niemniej, mimo dobrego zamysłu, wspomniany fragment projektu ustawowego nie został dopracowany. W przypadku małżeństwa prawnym ojcem dziecka jest zawsze mąż kobiety, która urodziła dziecko. W pozostałych przypadkach ojcem prawnym dziecka zostaje ojciec biologiczny, czyli genetyczny. Wnosiłam pisma do pana ministra sprawiedliwości w 2012 r. o to, żeby to zostało uregulowane, ponieważ w przypadku konkubinatu ojcem dziecka jest ojciec genetyczny, czyli dawca nasienia. Tu jest cały problem. Myślę, że ta część ustawy powinna zostać przedyskutowana w Sejmie i ostatecznie mocno uregulowana.

    Panie Posłanki! Panowie Posłowie! Metoda zapłodnienia pozaustrojowego jest w Polsce stosowana od 25 lat, w biały dzień, nie w podziemiu. Mało która procedura medyczna stosowana jest równie długo bez określenia standardów. Do dziś nie opisaliśmy sposobu przechowywania komórek rozrodczych, nie wprowadziliśmy centralnego rejestru dawców i biorców, nie zdefiniowaliśmy wymagań dotyczących szkolenia ani wymagań technicznych. Dzisiaj mamy szansę te zaległości nadrobić.

    Projekt rządowy precyzyjnie określa zasady ochrony zarodków i komórek rozrodczych, opisuje warunki pobierania, przetwarzania, przechowywania komórek rozrodczych i zarodków, bardzo czytelnie definiuje zasady funkcjonowania ośrodków medycznie wspomaganej prokreacji oraz banków komórek. To naprawdę ważny i od dawna oczekiwany krok. O ile pamiętam, trzy lata temu apelowałam o czytelny system licencjonowania i nadzoru nad klinikami leczenia niepłodności. Wspominałam wówczas o konieczności standaryzacji procedury diagnostycznej oraz procedury leczenia. Mówiłam o warunkach przechowywania komórek, a przede wszystkim o bezpieczeństwie pacjentów. Dzisiaj mamy szansę to wszystko wprowadzić i uregulować.

    Ze względu na pewne niedociągnięcia, mój zawód i pewną gorycz, o których wspomniałam na początku swojego wystąpienia, zagłosuję za skierowaniem projektu rządowego do dalszych prac w komisji. Dziękuję bardzo. (Oklaski)



Poseł Halina Szymiec-Raczyńska - Wystąpienie z dnia 09 kwietnia 2015 roku.

Posiedzenie Sejmu RP nr 90 Pierwsze czytanie rządowego projektu ustawy o leczeniu niepłodności - Pierwsze czytanie poselskiego projektu ustawy o zmianie ustawy o pobieraniu, przechowywaniu i przeszczepianiu komórek, tkanek i narządów - Pierwsze czytanie poselskiego projektu ustawy o ochronie genomu ludzkiego i embrionu ludzkiego oraz zmianie niektórych innych ustaw - Pierwsze czytanie poselskiego projektu ustawy o świadomym rodzicielstwie


368 wyświetleń

Zobacz także: