Szanowny Panie Marszałku! Szanowni Panowie Ministrowie! Wysoka Izbo! W ciągu ostatnich 10 lat nakłady na ochronę zdrowia wzrosły dwukrotnie. Sam NFZ 10 lat temu miał do dyspozycji ok. 30 mld zł, a obecnie ma 60 mld zł. Wydaje się więc, że poprawa w dostępie do świadczeń medycznych powinna być widoczna gołym okiem. I moim zdaniem tak jest. Jak sobie przypomnę wyposażenie szpitali czy poziom diagnostyki przed ćwierćwieczem i porównam z dzisiejszymi możliwościami, to jest to ziemia i niebo.
(Poseł Anna Zalewska: Składka wzrosła.)
Ale coś powoduje, że odbiór społeczny, który m.in. tutaj próbujecie państwo trochę reprezentować, jest inny, bo pacjenci narzekają na kolejki, twierdzą, że lekarze rodzinni nie zlecają badań, w trudnych sytuacjach zdrowotnych trafiają do szpitala za pośrednictwem gabinetów prywatnych. Pytam: Gdzie zatem leży prawda? Czy oferta medyczna jest lepsza i świadczeń jest więcej, w związku z czym pacjentom jest lepiej niż np. ćwierć wieku temu, czy może wyższe środki pozwoliły jedynie zarabiać więcej lekarzom i innemu personelowi? Czy może jest też tak, że po okresie małej świadomości pacjentów i słabej dostępności medycyny publicznej w okresie powojennym pojawiło się paradoksalnie w miarę lepszych możliwości medycyny publicznej zdecydowanie większe zapotrzebowanie na świadczenia medyczne? Rzeczywiście jest informacja o dostępie do świadczeń medycznych, a inicjator tej informacji, wnioskodawca mówi tak naprawdę, że głównym problemem jest to, że nie ma sprawozdania z ustawy refundacyjnej. Chyba nie tutaj leży problem, panie pośle.
(Poseł Lech Sprawka: Jest sytuacja pacjentów.)
Chciałbym zapytać Ministerstwo Zdrowia: O jakich instrumentach oprócz (Dzwonek) pakietów onkologicznego i kolejkowego myśli, tak aby w miarę możliwości zbilansować podaż z zapotrzebowaniem? (Oklaski)