Szanowna Pani Marszałek! Pani Minister! Wysoka Izbo! Nie jestem rzecznikiem KNF, ale informuję, że właśnie trwa posiedzenie Komisji Finansów Publicznych z udziałem Komisji Nadzoru Finansowego, jej szefa i wiceszefa.
(Poseł Józef Rojek: Mogli się podzielić.)
A teraz ? propos. Interesy zazwyczaj idą dobrze, gdy rynki zachowują się zgodnie z przewidywaniami, ale gdy rynek zachowuje się nieprzewidywalnie, to i bieg spraw przybiera zupełnie inny obrót. O instrumentach pochodnych, a więc i opcjach walutowych, trzeba powiedzieć, że to wyższa szkoła jazdy, że jest to instrument dla odważnych, ryzykantów i że nie jest on obligatoryjny. Przy stosowaniu instrumentów pochodnych należy się zachowywać z ostrożnością i raczej nie wchodzić w to, czego się nie zna i co jest ryzykowne. Umowy opcji walutowych stały się problemem, gdy gwałtowny światowy kryzys finansowy i gospodarczy zniweczył wszystkie prognozy dotyczące rynków europejskich i kursu walutowego. Działo się to w drugiej połowie 2008 r. Złoty zaczął tracić na wartości, a jednocześnie pojawiły się trudności związane z załamaniem popytu na rynkach europejskich i światowych. W tej sytuacji część przedsiębiorców stanęła w obliczu niemożności wypełnienia swoich zobowiązań jako wystawcy opcji walutowych. Dodać do tego należy, że część przedsiębiorców, bezkrytycznie podchodząc do prognoz trwałego trendu umacniania kursu złotego, potraktowała opcję jako element gry spekulacyjnej, potencjalnie dodatkowych przychodów, dodatkowych dochodów, licząc właśnie na dodatkowe zyski niezwiązane z normalną działalnością produkcyjną. Tutaj pojawiła się już ocena tych negatywnych skutków przedstawiona w lutym 2009 r. przez Komisję Nadzoru Finansowego na poziomie 9 mld zł.
Chciałbym zapytać panią minister, czy podziela tę ocenę Komisji Nadzoru Finansowego, jeżeli chodzi o wysokość negatywnych skutków, czy należy ją rozumieć jako stratę przedsiębiorstw, a jeśli nie, to jaka była skala straty przedsiębiorstw z tytułu opcji walutowych. Dziękuję bardzo. (Oklaski)