Strona którą oglądasz dotyczy poprzedniej kadencji sejmu. Aktualne informacje znajdziesz tutaj

15 punkt porządku dziennego:


Pytania w sprawach bieżących.


Poseł Dorota Niedziela:

    Panie Marszałku! Panie Ministrze! Wysoka Izbo! Rada Ministrów przyjęła nowelizację rozporządzenia w sprawie realizacji zadań ARiMR umożliwiającą udzielanie pomocy de minimis producentom rolnym, którzy w tym roku ponieśli szkody wyrządzone przez dziki w uprawach rolnych położonych na obszarach chronionych oraz na obszarach objętych ograniczeniami w województwie podlaskim.

    W związku z powyższym chcę zapytać pana ministra o następujące sprawy. Jakie warunki będzie musiał spełniać poszkodowany rolnik? Jakiej wysokości pomocy może oczekiwać? Jakiej liczby wniosków spodziewa się ministerstwo? I ostatnie pytanie. Czy będą zapewnione odpowiednie środki, umożliwiające uzyskanie odszkodowania wszystkim rolnikom, którzy będą uprawnieni do jego otrzymania?


15 punkt porządku dziennego:


Pytania w sprawach bieżących.


Podsekretarz Stanu w Ministerstwie Rolnictwa i Rozwoju Wsi Tadeusz Nalewajk:

    Panie Marszałku! Wysoka Izbo! Pani Poseł! Rozumiejąc trudną sytuację rolników, szczególnie w województwie podlaskim, w strefie z ograniczeniami, w strefie ochronnej, oczywiście niezawinioną, bo przyczyna tego, że afrykański pomór świń znalazł się na naszym terenie, nie leży po stronie rolnika. Minister rolnictwa zaproponował po prostu w ramach własnych środków, w ramach rezerwy, którą posiada Agencja Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa, element, instrument, który może być wprowadzony w przypadku tzw. pomocy de minimis. Zaproponowana wysokość, jeżeli chodzi o wielkość na 1 ha, to 850 zł.

    Chcę powiedzieć, jaki jest kontekst rzeczy. Z informacji, które mamy, koła łowieckie funkcjonujące na tym terenie, w tych dwóch strefach: czerwonej i żółtej, czyli z ograniczeniami i ochronnej, wyceniły szkody na 750 tys. Natomiast w ramach powołanych komisji - i za co chciałbym podziękować marszałkowi, wojewodzie, Podlaskiemu Ośrodkowi Doradztwa Rolniczego i izbie rolniczej - oceniali szkody wyrządzone przez klęski żywiołowe. Ocenili te szkody według komisji powołanych przez Podlaski Ośrodek Doradztwa Rolniczego, gdzie, tak jak powiedziałem, byli przedstawiciele wojewody, marszałka, izb rolniczych i samorządów. Te szkody okazały się 10 razy większe niż wycenione przez myśliwych. Jeśli chodzi o liczbę tych szkód, to były one w 1284 gospodarstwach.

    Wielokrotnie spotykaliśmy się z tymi rolnikami w Ministerstwie Środowiska, bo jeżeli chodzi o szkody łowieckie, to organem naczelnym zgodnie z art. 6 ustawy o łowiectwie jest minister środowiska, natomiast my - mówię o resorcie rolnictwa - mogliśmy zadziałać, mówiąc wprost, w tym rejonie, gdzie jest afrykański pomór świń, gdzie są ograniczenia.

    Szanowni Państwo! Wysoka Izbo! Jaka jest idea? Ograniczenia, które są w tych dwóch strefach, wynikają z tego, że Polska jako kraj na granicy strefy Schengen wdrożyła program bioasekuracyjny wynikający z przepisów unijnych i oczywiście naszych własnych, żeby w jak w największym stopniu nie dopuścić do rozprzestrzeniania się wirusa. Ażeby nie dopuścić do rozprzestrzeniania się wirusa, były - mówię w czasie przeszłym - pewne ograniczenia, jeżeli chodzi o polowania. Dzisiaj jesteśmy w takiej sytuacji: wczoraj było spotkanie w Ministerstwie Środowiska z ministrem Otawskim i wojewodą podlaskim. Notabene dzisiaj z tego, co mi wojewoda przysłał w liście, wynika, że ten konflikt się rozszerza, bo zaczynają przyjeżdżać rolnicy z innych terenów, nie tylko z Podlasia.

    Jeśli chodzi o wysokość szkód łowieckich, tak jak powiedziałem, działamy w tym terenie. Dzisiaj w naprawdę bardzo dużym stopniu są ograniczone te zakazy i nakazy w tych dwóch strefach, łącznie z tym, że chcemy również płacić za dziki upolowane w strefie żółtej, czyli w tzw. strefie ochronnej. Przypominam Wysokiej Izbie, że za dziki płacimy 150 zł lub 137 zł plus z ustawy, z rezerwy na bezpieczeństwo, na zwalczanie chorób zakaźnych płacimy również za ewentualną utylizację i oczywiście za badania. To są, tak jak mówię, te kwestie.

    Jeśli chodzi o odstrzał dzików, to powiem tak: liczba dzików na tym terenie, na Podlasiu i nie tylko, nie wzięła się tylko i wyłącznie z tego, że pojawił się afrykański pomór świń, bo za 2011 r. i 2012 r. odstrzał przez myśliwych był wykonany w 50%. Tak że ta eskalacja wynika nie tylko z samego pojawienia się u nas afrykańskiego pomoru świń, lecz także z tego, że ten odstrzał nie był wykonywany. Dzisiaj czy wczoraj minister środowiska polecił Lasom Państwowym wykonanie zastępstwa, zastępstwa odstrzelania. Zastępstwem to się nazywa. Dzisiaj jest tylko jedna możliwość władcza ministra środowiska w stosunku do nadleśnictw, żeby zrobić wykonawstwo zastępcze, czyli odstrzał przymusowy. Dostało ją 11 kół łowieckich na tym terenie, czyli nie ma tego elementu, że jest zbytnie zagęszczenie, jeśli chodzi o tego dzika, na 1 km2 na danym terenie. Behawioryści, czyli ci, którzy przyjeżdżali do nas z OIE, ze Światowej Organizacji Zdrowia Zwierząt, zalecali, żeby... Wprost jest powiedziane, że depopulacja czy nawet wybicie tego dzika nie jest panaceum na nierozprzestrzenianie się tegoż wirusa, ponieważ życie nie zna pustki i po prostu wejdzie zarażony dzik z Białorusi.

    Z tego, co mi wczoraj powiedział wojewoda, a wojewoda rozmawiał tam chyba z gubernatorem, jeśli dobrze to pamiętam, wynika, że oni nie polują w naszą stronę, tylko od naszej granicy w tamtą stronę. Granica jest monitorowana. Praktycznie te dziki i w tym przypadku te świnie są naprawdę skoncentrowane w tych rejonach, czyli udaje nam się z punktu epizodycznego trzymać - przepraszam za takie podsumowanie - tego wirusa na bardzo ograniczonym terenie. Oczywiście chodzi tu o kwestie handlowe. Dogadujemy się również z innymi krajami, żeby utworzyć tzw. zonę, czyli rejon, z którego nie byłaby pozyskiwana trzoda chlewna, czyli świnie, i żeby mogły być one sprzedane za granicę.

    Na dzień dzisiejszy mamy do dyspozycji, co wynika z wyliczeń tychże komisji Podlaskiego Ośrodka Doradztwa Rolniczego, z hektarów, które są przekazane w ramach tychże opinii, ok. 3200 tys. zł. Na dzień wczorajszy rolnicy złożyli do Agencji Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa, która przyjmuje wnioski - na zasadzie oświadczeń podaje się oczywiście numer identyfikacyjny gospodarstwa, ewidencyjny - ok. 70 wniosków. (Dzwonek) Jest taka sytuacja, że jeżeli rolnik dostał już odszkodowanie, to jest to oczywiście odliczane w ramach tego 1 ha, bo jest to...

    Wicemarszałek Jerzy Wenderlich:

    Dziękuję, panie ministrze.

    Podsekretarz Stanu w Ministerstwie Rolnictwa i Rozwoju Wsi Tadeusz Nalewajk:

    ...rekompensata, jak sama nazwa mówi. Dziękuję bardzo.


15 punkt porządku dziennego:


Pytania w sprawach bieżących.


Poseł Jagna Marczułajtis-Walczak:

    Dziękuję.

    Panie Marszałku! Rzeczywiście ten problem z dzikami jest ogromny i nie dotyczy to tylko rolników, lecz także dużych miast. Chociażby w Krakowie spotykamy się z takim problemem, że dziki podchodzą do granic miasta i można je bardzo łatwo spotkać przy osiedlach. Ale to chyba będzie osobny temat, osobne pytanie, panie ministrze.

    Korzystając z okazji, dzisiaj chciałabym jeszcze zapytać o problem dotyczący eksportu polskich jabłek do Singapuru. Bardzo proszę, panie ministrze, o przedstawienie informacji, jak wygląda dostawa polskich jabłek do Singapuru, bo te doniesienia są bardzo niepokojące. Chciałybyśmy się dowiedzieć, jak to naprawdę wygląda. Dziękuję.


15 punkt porządku dziennego:


Pytania w sprawach bieżących.


Podsekretarz Stanu w Ministerstwie Rolnictwa i Rozwoju Wsi Tadeusz Nalewajk:

    Dziękuję bardzo.

    Pani Poseł! Wysoka Izbo! Jeśli chodzi o Singapur, to eksport polskich jabłek do Singapuru nie wymaga zaopatrzenia partii w żadne świadectwo fitosanitarne. Jest do tego potrzebne tylko tzw. zezwolenie importowe, które importer załatwia we własnym kraju. Na dzień dzisiejszy nie ma żadnego problemu, jeśli chodzi o eksport jabłek do Singapuru. Popełniłem pewną nieścisłość w mojej wypowiedzi w trakcie kongresu eksporterów, ale drugiego dnia zostało to sprostowane. Nie ma żadnego problemu. W naszych przekazach prasowych pojawiła się notka, że chodziło tam o jakość jabłek, ale nie jakość dosłownie. Singapurczycy podobno lubią małe i słodkie jabłka. To była kwestia poruszana na linii importer - eksporter. Nie było żadnych spraw dotyczących jabłek złej jakości. Z tej mównicy oświadczam Wysokiej Izbie, że nie ma żadnego problemu dotyczącego eksportu polskich jabłek do Singapuru. Na dzień dzisiejszy eksportowano 120 t jabłek. Zgodnie z informacją przekazaną przez pana ambasadora importerzy i podobno też konsumenci są zadowoleni.

    (Poseł Dorota Niedziela: Są małe i słodkie?)

    Podobno lubią małe i słodkie. Dziękuję bardzo.



Dorota Niedziela i Jagna Marczułajtis-Walczak - pytanie z 27 listopada 2014 r.


203 wyświetleń