Panie Marszałku! Wysoka Izbo! W imieniu Prawa i Sprawiedliwości mam zaszczyt przedstawić stanowisko klubu w sprawie projektu ustawy (druk nr 2242). Dotyczy on zaledwie dwóch propozycji rozwiązań, dość błahych w porównaniu ze skalą problemu uchylania się pracodawców i pracowników od płacenia składek na ZUS narażającego Skarb Państwa i budżet ZUS na wielomiliardowe straty. Ten projekt to tylko mała kropla w morzu potrzeb mająca stwarzać pozór, dawać alibi rządowi, że cokolwiek robi w sprawie śmieciówek.
Przypomnijmy sobie obietnice Donalda Tuska składane przez lata, również na przełomie zeszłego i obecnego roku. Co się dzieje? Tylko nos jest coraz dłuższy. Opinia, że projekt ustawy ma śladowe znaczenie w odniesieniu do skali problemu, wyrażana jest nie tylko przeze mnie. W dniu 9 października na posiedzeniu podkomisji stałej do spraw rynku pracy taką opinię wyraził pan minister Bucior. Zapytany, wyjaśniał albo uspokajał, że ustawa nie spowoduje wzrostu szarej strefy, bowiem dotyczy obszarów prac koniecznych i niskokosztowych, takich jak sprzątanie, ochrona budynków państwowych. Przytoczył przykład ZUS-u zatrudniającego sprzątaczki za 4 albo 5 zł za godzinę. Uznał za konieczne zaznaczyć, że prawo to dopuszcza. Wskazał na problem nieuczciwej konkurencji, jaki generuje to zjawisko. Stwierdził: Ta ustawa nie ruguje patologii, która się wytworzyła, tylko nieco przesuwa poziom tej patologii w górę. To tylko pierwszy krok w podniesieniu progu składki od umów zlecenia do wysokości co najmniej minimalnego wynagrodzenia. Podkreślił też: Zasiłek chorobowy w wypadku choroby wynoszący kilka lub kilkadziesiąt złotych miesięcznie, na przykład 15 zł, to jest kpina z pracownika. Stwierdził: Ustawa podnosi próg do poziomu minimalnego wynagrodzenia i to jest stanowczo za mało. Koniec cytatów.
Rząd ma pełną świadomość pozorności proponowanych działań i dobrze wie, że podtrzymuje patologię generującą ogromne straty dla budżetu i niszczącą wolny rynek, niszczącą uczciwą konkurencję. W uzasadnieniu projektu ustawy padają liczby. Wśród 14,6 mln ubezpieczonych Polaków ok. 816 tys. to osoby pracujące na podstawie umów zlecenia, w tym 98 tys. posiada dwie takie umowy lub więcej, a 28 tys. zleceniobiorców to osoby ubezpieczone jako samozatrudnieni. Spośród ok. 1,4 mln osób samozatrudnionych 80% płaci do ZUS składkę od podstawy równej 60% przeciętnego wynagrodzenia, ale aż 19%, czyli 280 tys. osób, płaci składkę tylko od podstawy wymiaru wynoszącej 30% kwoty minimalnego wynagrodzenia. To się niewiele zmieni. Przypomnę, 280 tys. osób płaci od podstawy wynoszącej 30% kwoty minimalnego wynagrodzenia.
Projekt ustawy oprócz członków rad nadzorczych dotyczy osób posiadających co najmniej dwie umowy zlecenia i osób mających umowę zlecenia w połączeniu z umową cywilnoprawną, których łączna podstawa wymiaru składek jest niższa od minimalnego wynagrodzenia.
Pan minister Bucior mówi prawdę, że ten projekt ustawy jest zaledwie małym kroczkiem naprzód, kroplą w morzu potrzeb. Ten mały kroczek ma przynieść aż 650 mln zł oszczędności dla budżetu. To daje wyobrażenie o miliardach złotych wyciekających z systemu ZUS i budżetu państwa innymi szczelinami albo bramami, bo przymyka się małą furtkę, ale broni się ogromnej dziury. Dzisiaj Platforma wbrew apelom Państwowej Inspekcji Pracy otwarcie broni stanu prawnego dotyczącego tzw. syndromu pierwszej dniówki, w którym praca w Polsce na czarno jest legalna. To nie do wiary, ale to prawda. Praca w Polsce na czarno jest dzisiaj legalna i Platforma broni tego stanu rzeczy, dlatego oceniamy ten projekt jako pozorowanie walki z plagą śmieciówek. Mimo to Prawo i Sprawiedliwość zagłosuje za tym projektem ustawy, jednak zdecydowanie poprze wniosek mniejszości o skrócenie okresu vacatio legis. Dziękuję.