Panie Marszałku! Wysoka Izbo! Panie Ministrze! Jednym z dużych obszarów, którymi pan się zajmuje, jest obszar interwencji bieżących podejmowanych przez pana ministra. Do mojego biura wpłynął list od jednej z matek, która prosiła pana ministra o interwencję. Bardzo panu ministrowi dziękuję, ponieważ Madzia, za którą pan się wstawił, po stronie której pan się opowiedział, jest dzisiaj dzieckiem zdrowym. Okazało się, że to nie był nowotwór, lecz jakiś inny problem medyczny. Za to bardzo panu ministrowi dziękuję.
Drugi obszar, o który chciałbym zapytać, to sprawa rozpadu małżeństw i losów dzieci, które sądy rodzinne najczęściej oddają pod opiekę matce. Wcale niemało jest takich przypadków, że z różnych powodów matki nie radzą sobie z samodzielnym zajmowaniem się rodziną. Wówczas rozpoczyna się sądowy proces o uzyskanie zgody na to, aby ojciec mógł wychowywać dziecko. Niestety, sądy rodzinne bardzo rzadko - takich przypadków znam naprawdę niewiele - wyrażają zgodę na to, aby dziecko było razem z ojcem.
Panie ministrze, czy pan minister prowadzi dialog z sądami rodzinnymi, z sędziami sądów rodzinnych? W jakim kierunku zmierza, chciałoby się powiedzieć, edukacja sędziów? Czy to zjawisko jest trochę lepiej rozumiane przez sędziów rodzinnych? Czy jest szansa na to, aby jedynym warunkiem, kryterium tego, z którym rodzicem zostanie dziecko, nie była płeć, czyli aby nie zawsze była to matka? Dziękuję bardzo. (Oklaski)