Panie Marszałku! Wysoki Sejmie! Na początku z książki dla licealistów, dla szkół średnich, która obowiązywała po odzyskaniu niepodległości, po 1990 r. zacytuję fragment: ˝kiedy nam było coraz trudniej i gorzej, mieliśmy świadomość nadciągającego kryzysu, to tym bardziej za mordę trzymałem prasę, radio i telewizję˝. Powiedział to sekretarz KC PZPR, odpowiedzialny za propagandę pod koniec lat 70., a miało to miejsce w maju 1981 r.
Naukowcy wypowiedzieli się w sprawie lekceważenia głosów społecznych w ten sposób: ˝w prawdziwie demokratycznym państwie opinie i głosy społeczne, szczególnie te, które mają zasięg szeroki, są uważnie brane pod uwagę˝. Dotyczyło to sytuacji, w której zlekceważono podpisy za tym, żeby sześcioletnich dzieci nie posyłać do szkół. Naukowcy wypowiedzieli się, że zachowania rządu, ministerialne decyzje to jest nic innego, jak cyniczna demonstracja i arogancja władzy.
Jak my mamy dzisiaj w kontekście tych zdarzeń, które dotyczą Telewizji Trwam, odbierać postawę Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji odnośnie do 2,5 mln podpisów osób, które domagają się równego traktowania Telewizji Trwam? Czy tak sobie wyobrażaliśmy demokrację w polskim państwie? (Dzwonek) Niestety, musimy stwierdzić, że Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji realizuje sobie tylko znaną definicję demokracji. Dziękuję bardzo. (Oklaski)