Strona którą oglądasz dotyczy poprzedniej kadencji sejmu. Aktualne informacje znajdziesz tutaj
Oświadczenia.


Poseł Andrzej Duda:

    Szanowny Panie Marszałku! Wysoka Izbo! Kilka dni temu, 15 marca, minęła 47. rocznica urodzin naszego przyjaciela, ministra, wybitnego polskiego polityka, choć jeszcze wtedy cały czas młodego, Władysława Stasiaka. Władek zginął 10 kwietnia 2010 r., towarzysząc panu prezydentowi profesorowi Lechowi Kaczyńskiemu w drodze na uroczystości 70. rocznicy zbrodni katyńskiej. Zginął pod Smoleńskiem razem z 95 wybitnymi Polakami, którzy tam polegli.

    Władek był wspaniałym człowiekiem i historykiem. Studia historyczne ukończył w 1989 r. Wtedy też zatrudnił się na Wydziale Historii Uniwersytetu Warszawskiego. Chciał poświęcić się karierze naukowej, ale w 1991 r. usłyszał wezwanie: Jeżeli jesteś odważny, to idź do służby publicznej. To było wezwanie Krajowej Szkoły Administracji Publicznej, która wtedy właśnie powstawała. Władek był w pierwszym roczniku studentów tej szkoły, a później w pierwszym roczniku jej absolwentów. Potem został szefem stowarzyszenia absolwentów. Zawsze powtarzał, że jest KSAP-owcem i był ze szkołą bardzo związany.

    W 1993 r. rozpoczął pracę w Najwyższej Izbie Kontroli i tam poznał swojego mentora, swojego mistrza, wtedy prezesa Najwyższej Izby Kontroli pana Lecha Kaczyńskiego, z którym związał całe swoje zawodowe i polityczne życie i z którym później, jak wiemy doskonale, odszedł w ostatnią drogę do Pana. Władek szedł za panem prezydentem z NIK do Warszawy. W 2002 r. został wiceprezydentem Warszawy, odpowiadał za bezpieczeństwo w mieście. Była to praca uwieńczona wielkim sukcesem, zaprowadzeniem spokoju w Warszawie, likwidacją wielu patologii. Później jeszcze przez całe lata mieszkańcy Warszawy nazywali go komendantem, bo tak doskonale współpracował z Policją i ze strażą miejską. Rzeczywiście był utożsamiany z tym, że w Warszawie po latach niepokojów, po latach niebezpieczeństwa, które realnie odczuwali mieszkańcy, wreszcie udało się wprowadzić porządek.

    W 2005 r. został wiceministrem spraw wewnętrznych i administracji. W 2006 r. wezwany przez pana prezydenta został szefem Biura Bezpieczeństwa Narodowego, ale praca ta nie trwała długo, bo po zwolnieniu się teki ministra spraw wewnętrznych i administracji Władysław wrócił do rządu Jarosława Kaczyńskiego i został ministrem spraw wewnętrznych i administracji. Wsławił się wspaniałymi działaniami przede wszystkim wobec Policji, czyli w tym obszarze, który był mu najbliższy. Nie chodzi tylko o dużą, niespotykaną w tamtych latach i wcześniej podwyżkę dla policjantów, ale przede wszystkim o nowoczesne wyposażenie dla Policji i wprowadzenie nowoczesnych systemów zarządzania. Policjanci do dzisiaj wspominają czasy, kiedy ich ministrem był Władysław Stasiak, jako czasy wielkiej prosperity, kiedy naprawdę dobrze im się wiodło.

    Po 2007 r., po zakończeniu pracy w rządzie Jarosława Kaczyńskiego, wrócił do Biura Bezpieczeństwa Narodowego, gdzie analizował prowadzoną przez PO profesjonalizację polskich Sił Zbrojnych i krytycznie się do niej odnosił, twierdząc, że w rzeczywistości prowadzi ona do upadku i do pogorszenia siły bojowej polskiej armii, co stało się, niestety, faktem, jego słowa się sprawdziły. Uczestniczył też w opracowywaniu nowej strategii NATO.

    Na początku 2009 r. został wiceszefem Kancelarii Prezydenta RP, by wkrótce - jeszcze w 2009 r. - objąć stanowisko szefa kancelarii, czyli stać się najbliższym i najwyżej postawionym w kancelarii współpracownikiem prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej. Był niezwykle oddany służbie państwowej. Był wielkim patriotą. Był wspaniałym człowiekiem.

    Tworzył wraz ze swoją żoną Basią wspaniałą rodzinę. Dużo razem podróżowali. Władek był takim człowiekiem, który potrafił do siebie zbliżyć, który zawsze znajdował czas na to, żeby porozmawiać ze swoimi współpracownikami. Był niezwykle ludzki. Był bardzo dobrym szefem. Ale był też wielkim patriotą, niezwykle oddanym sprawom państwowym i swojej pracy. Był też całym sercem oddany panu prezydentowi prof. Lechowi Kaczyńskiemu.

    10 kwietnia 2010 r., rankiem, wyruszył wraz z panem prezydentem w ostatnią drogę. Nie wiedział, że to jest jego ostatnia misja.

    Władku! Na zawsze zostaniesz w naszej pamięci. Byłeś wspaniałym człowiekiem. Jestem przekonany, że gdyby nie tragedia, do której doszło pod Smoleńskiem, byłbyś dzisiaj z nami w Sejmie. Cześć pamięci! Dziękuję bardzo.



Poseł Andrzej Duda - Oświadczenie z dnia 20 marca 2013 roku.


122 wyświetleń

Zobacz także: